A życie toczy się dalej…

Jakiś czas temu pisałam o przemijaniu i akceptacji, która powinna z tego wynikać  Życie skazane na śmierć. Żyjemy z piętnem śmierci, każdy z nas wie, że ona nadejdzie i każdy się łudzi, że będzie to za milion lat! A tymczasem śmierć jest zawsze za rogiem…

Zanim z tego świata odeszła bardzo bliska mi osoba, idealizowałam życie, nadawałam mu ponadczasową formę bycia, myślałam, że dobrym, pozytywnym myśleniem i stylem życia można przezwyciężyć całe zło tego świata…myliłam się. Pozytywne nastawienie oczywiście nadaje życiu smak radości i szczęścia, nie uzdrowi jednak z nieuleczalnej choroby i nie przywróci nam ludzi, którzy zakończyli już swoje istnienie, przynajmniej w wymiarze nam znanym.

Nie zamierzam negować tutaj życia i nie mam zamiaru przechodzić na stronę pesymistów, zamierzam jednak uświadomić Wam i sobie również, iż w życiu najważniejsza jest równowaga pomiędzy skrajnościami: złem i dobrem, śmiercią i życiem, radością i smutkiem, dniem i nocą…nie ma jednego bez drugiego ponieważ jedno z drugiego wynika! Nie można zatem oczekiwać (jak ja jeszcze niedawno), że pozytywne myślenie i zachowanie to jedyny sposób na życie, podobnie jak nie można popadać w rozpacz, gorycz lub żal i pławić się w tym w nieskończoność. Tkwienie w skrajnych uczuciach może być zgubne. Tak jak bycie ciągle radosnym i szczęśliwym, może sprawić, że nie będziemy potrafili poradzić sobie z uczuciami smutku i rozpaczy, tak samo bycie permanentnie nieszczęśliwym sprawi, iż zabijemy w sobie tlące się jeszcze iskierki szczęścia. Moim zdaniem należy zażyć wszystkiego po trochu, wszystkie emocje i uczucia są właściwe, bo wychodzą one z głębi nas, są naszymi potrzebami emocjonalnymi, które muszą się wydostać z zapuszkowanych dusz! Gdy nadejdzie nas ochota na użalanie się nad sobą – użalajmy się! Nie blokujmy tej potrzeby, bo później wróci ona ze wzmożoną siłą i wyrządzi o wiele więcej krzywdy. Podobnie jest z innymi uczuciami, kiedy się cieszymy, róbmy to „pełną parą”, na całego! Tylko potrafiąc czerpać korzyści mentalne z naszych emocji, będziemy w stanie zaakceptować życie takim, jakim jest, ponieważ nie będziemy obawiać się żadnych doznań, ani tych złych, ani tych nie przewidzianych a nawet będziemy potrafili się z nimi obchodzić. Tylko będąc smutnym docenimy radość, tylko płacząc docenimy uśmiech, tylko po nocy docenimy dzień, tylko doświadczając śmierć docenimy życie.

Śmierć mojego Taty była najstraszniejszym wydarzeniem, które przyszło mi doświadczyć. Ból i rozpacz nadal krążą po moim umyśle. Zrozumiałam jednak, że są sprawy, na które nie mamy wpływu, one się dzieją i musimy to zaakceptować, nieważne jak okrutne jest to dla nas! Taka jest kolej życia – najpierw się rodzimy i jest radość, potem umieramy i jest smutek. Nie ma życia bez śmierci i nie ma śmierci bez życia! Ważne byśmy byli świadomi, że ona jest zawsze blisko, może dzięki temu docenimy życie i ludzi bliskich naszemu sercu, może postaramy się żyć lepiej…

Nigdy nie wiemy, czy właśnie nie widzimy kogoś po raz ostatni…

143b0bc45daaf697

Introweska

 

21 myśli w temacie “A życie toczy się dalej…

  1. Stojaq pisze:

    Cóż… Świetny tekst. Zawsze z niecierpliwością czekam na takie… Podziwiam Twoją mądrość i umiejętność znalezienia równowagi, która pozwala przeżywać dobre i trudne chwile. Przykro mi, że musiałaś doświadczyć trudnych zdarzeń, które działy się w Twoim życiu. Mam jednak pewność, że wzmocniły one Twoje realne spojrzenie na życie i na śmierć, na radość i na smutek. Dziękuję za ten pouczający tekst i pozdrawiam js

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Milena pisze:

    Najgorsze chyba co czeka nas po śmierci najbliższej osoby to tęsknota. Czasem człowiek ma wyobrażenie tego uczucia, ale dopiero jak odejdzie ktoś kochany to wie czym jest ta pustka… Trzymaj się, trudno mi napisać że z czasem będzie łatwiej, bo wiem po sobie, że śmierć taty potrafi przewrócić dotychczasowe życie.

    Polubione przez 1 osoba

  3. mały świat Piotrka pisze:

    Ciężko było dać polubienie, jak przeczytałem, że Twój Tata umarł. Współczuję.
    W każdym razie to mądrze napisałaś i generalnie te wpisy, które przeczytałem są mądre. Życie nie jest takie kolorowe, ale nie można być właśnie wiecznym pesymistą i dlatego głupotą jest narzekanie na takie wydarzenia, sprawy na które nie mamy wpływu jak np. pogoda, korki gdy jedziemy do pracy lub szkoły. Tak samo możemy wypluwać sobie flaki, natomiast nie zmieniły zachowania pewnych ludzi, ponieważ tacy umrą, jeśli nie będą chcieli poprawy swojego życia, zachowania, podejścia do bliskich…

    Z drugiej strony zaś sam byłem kiedyś takim wiecznym optymistą, lecz mi się to zmieniło, więc dlatego mogę być zarówno realistą, pesymistą, narzekaczem, skakać wręcz z radości i cieszyć się z najmniejszych czynności codziennych, bo wszystko zależy od dnia, sytuacji w której się znajdujemy itp. Dlatego ten humor nie jest taką łatwą sprawą skoro dużo czynników różnych wpływa na stan plus psychikę ludzi.
    Pozdrawiam.

    Polubione przez 2 ludzi

  4. mefistowy pisze:

    Życie to jedna z wielu podróży, które przejdziemy w ciągu całego naszego istnienia. Jeśli śmierć jest końcem czyjegoś cierpienia to z jednej strony dobrze, ale z drugiej zostaje zawsze jakaś pustka i tysiące niewypowiedzianych słów.

    Polubienie

  5. emlokar pisze:

    My, gatunek ludzki podlegamy takim samym procesom przyrody i ewolucji jak cała reszta życia na Ziemi. Niewielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę, ale nie jesteśmy „pępkami” świata. Jeśli jest życie to musi być śmierć. W młodym wieku nie bierzemy tego faktu pod uwagę i nie myślimy o śmierci, a im bliżej niej jesteśmy, tym bardziej jest ona realna. Śmierć przyjść może nagle i niespodziewanie, a na to nigdy nie jesteśmy przygotowani. Dlatego też cieszmy się każdą chwilą.
    Również straciłem ojca, który był w sile wieku i pomimo upływu lat tęsknię za nim zawsze tak samo, dlatego staram się Ciebie zrozumieć.
    Pozdrawiam.

    Polubione przez 2 ludzi

  6. AnulkaNaturalnie pisze:

    Dziękuję Ci za ten tekst. Przyszło mi pożegnać mojego Tatę-mojego najlepszego przyjaciela dokładnie tydzień temu po ciężkim miesiącu na OIOM-ie. Czasem mi się wydaje, że tylko wyjechał i za chwilę wróci… Próbowałam to dusić w sobie, ale człowiek musi to przepłakać, musi poczuć ten ból…bez tego nie da się ruszyć do przodu. Śni mi się w nocy z respiratorem, z aparatem do dializ i dziesiątkami rurek doprowadzonymi do ciała. Ciągle słyszę, jak jeszcze mógł coś powiedzieć słowa „zabierz mnie do domu…”. Na zmianę płaczę, oglądam zdjęcia, myślę dlaczego to już teraz, dlaczego tak cierpiał??? I wiem, że tego się nie dowiem, ale bez tych pytań, myśli, łez nie mogę Go pożegnać do końca.

    „Być może jest taka wyspa
    na jakimś oceanie
    która ma jedną przystań
    i jeden jacht w tej przystani

    i wody jednej rzeki przecinają ją w poprzek
    i jeden strażnik rekin
    pilnuje wyspy dobrze
    i pojedyńczo się łamią
    o skały samotne fale

    i jeden czarny namiot stoi na owej skale
    nad palmą jedną jedyną
    błyszczy jedyna gwiazda
    a gdy się chce tam dopłynąć
    jest tylko jedna jazda
    gdyż jeden jest kierunek
    i jeden mały bilet

    więc po swój biedny pakunek
    niebawem się pochylę
    i opuszczę swą izbę bez słów i powrotów
    by popłynąć na wyspę
    do czarnego namiotu

    i będzie coraz ciemniej
    ciemno, smutno i mglisto
    psy, kiedy wyją w pełnię
    też tęsknią za tą wyspą.

    Byś może jest taka wyspa
    na jakimś oceanie
    która ma jedną przystań
    i jeden jacht w tej przystani
    Być może, być może”

    Polubione przez 2 ludzi

Dodaj komentarz