Świata nie zmienisz człowieku! Zmień siebie!

W życiu mamy kontrolę tylko nad SWOIMI MYŚLAMI I SWOIMI CZYNAMI, wszystko inne jest poza zasięgiem naszej mocy.

„Uważaj na swoje myśli, stają się słowami.

Uważaj na swoje słowa, stają się czynami.

Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami.

Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem. 

Uważaj na swój charakter, staje się twoim przeznaczeniem.” – Lao Tze

Jeżeli do naszej świadomości dotrze, że zachowanie ludzi z naszego otoczenia, jest tylko i wyłącznie ich zachowaniem, na które mamy bardzo niewielki wpływ (lub nie mamy go w ogóle), nasze życie stanie się prostsze! Nie można zmienić ludzi, nie można zmienić sytuacji spoza naszego kręgu wpływów, nie można zmienić niczego poza sobą! Im szybciej się to zrozumie, tym szybciej zaprzestanie się walki z wiatrakami, jaką jest próba zmiany innych ludzi. Są różne sytuacje którymi zaprzątamy sobie głowę, warto je przejrzeć i zostawić w szufladach naszej świadomości tylko te, które są w obszarze naszych możliwości, wszystko poza tym należy porzucić mentalnie. Jedynie to, na co mamy wpływ może ulec przemianie. Czy np mamy wpływ na zachowanie naszego szefa? Nie. Mamy jednak wpływ na to, jak zareagujemy na jego/ jej kolejną pretensję. Często pragnąc przebudowy własnego życia, szukamy nie tam gdzie trzeba. Oczekujemy zmiany świata wokół nas, podczas gdy tylko my sami możemy się zmienić. Nie zmienimy naszego partnera, naszej rodziny czy współpracowników, możemy jedynie zmienić swoje nawyki oraz reakcje na rzeczywistość i sytuacje jakimi jesteśmy doświadczani.

Przeróżne poradniki typu: 10 sprawdzonych metod na…, 5 sposobów jak…, odkryj swoje ja itp, rosną jak grzyby po deszczu. Oznacza to, że ludzkość łaknie stanu błogości i spełnienia, jednak coś stoi im na przeszkodzie, coś co nie pozwala czuć się szczęśliwymi. Mogą to być złe nawyki jakie zostały nam wpojone przez rodzinę i społeczeństwo, możemy to być my sami, zbyt leniwi i tchórzliwi przed dokonaniem zmian w swoim życiu.

enjoy-your-lifeWiedząc, że zmianę świata należy rozpocząć od siebie, jakiej zmiany dokonali byście od ręki? Ja wyszła bym ze swojego wygodnickiego kręgu i kontynuowała bym realizację marzeń, bez względu na opinię innych:)

A propos! Dlaczego tak wielu z nas nie podąża za swoimi marzeniami? Dlaczego życie jakiego pragniemy, zostaje zastępowane życiem, jakie powinniśmy wieść? Idziemy na łatwiznę rezygnując z własnych marzeń i zawsze potrafimy to jakoś wytłumaczyć. Bo obowiązki, bo praca, bo rodzina, bo wszystko w świecie, tylko nie spełnianie marzeń! Słyszałam kiedyś, że marzenia są dla ludzi niedojrzałych, bujających w obłokach. Każdy szanujący się dorosły człowiek ma rodzinę, dom, pracę, kredyt i nie ma czasu na realizację jakichś snów z dzieciństwa. Dorosły człowiek jest odpowiedzialnym realistą i żyje tym, co ma wokół siebie. Czy są to prawdziwe powody, dla których porzucamy marzenia i żyjemy „poprawnie”, bez ryzyka? Myślę że nie. Prawdziwym powodem jest lenistwo i brak odwagi, to one trzymają nas na smyczy naszych przyzwyczajeń i powinności wobec świata. Życie bez spełniania marzeń, jest tylko wypełnianiem obowiązków i oczekiwań wobec innych, przez jakieś 70 – 80 lat.

Znalazłam na blogu kilka bardzo fajnych osób, które zainspirowały mnie do zrobienia rzeczy, którym wcześniej nie dawałam szansy. Ostatnio bardzo spodobał mi się blog Doroty Papiernik, która bez wątpienia wie, jak realizować swoje marzenia:) Młoda osoba, do której warto zajrzeć. Inną inspiracją jaką znalazłam pośród blogowego gąszczu jest blog Pani Agnieszki, która realizując marzenia, pomaga również potrzebującym poprzez wolontariat. Polecam zajrzeć na Travel with mission, można tam znaleźć ciekawe oferty wyjazdów wolontariackich do krajów na całym świecie!

t6t2-gxkxxm-graft-ground

Reasumując przydługi wpis powiem Wam coś w sekrecie…Mamy wpływ tylko na własne życie i to my jesteśmy w nim najważniejsi. Nie nasze dzieci, nie nasza rodzina, nie nasza praca – MY! Myśli, słowa i oczekiwania innych, nie są częścią nas i nie powinny wywierać na nas żadnego wpływu. Odizolowanie się od tego, co inni o nas myślą, jest ważnym krokiem do stania się Panem swojego losu. Najważniejsze jest, co myślimy o sobie, jak siebie traktujemy. Nikt nie może zaburzyć szczęścia i poczucia wartości bez pozwolenia właściciela:)

Introweska

57 myśli w temacie “Świata nie zmienisz człowieku! Zmień siebie!

  1. thewapress pisze:

    Nie zgadzam się, że mamy wpływ tylko na swoje życie. Mamy wpływ na to, jak się zachowały wobec sytuacji, jakie w tym życiu nam się pojawią 🙂 Mamy zatem wielki wpływ na innych ludzi.
    Pozdrawiam. Wpis ciekawy, ale długi jak cholera…

    Polubione przez 2 ludzi

      1. chmurykultury pisze:

        Pisałam kiedyś o tym, że okropne jest to, że ktoś wpływa na Twoje życie. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że my o swoim życiu decydujemy. Odnoszę to przede wszystkim do sytuacji napadu jaki miał w moim życiu miejsce. Zostałam napadnięta z pistoletem w ręku. W tamtej chwili to ktoś miał wpływ na moje życie. Moja reakcja mogła ewentualnie zminimalizować zagrożenie w jakim się znalazłam, ale jak bandyta wszedłby z zamiarem zabicia to by zabił, niezależnie od tego co bym zrobiła. Od tamtej pory moje życie się zmieniło. Bałam się wychodzić, byłam przerażona, gdy ktoś obcy do mnie podchodził. Owszem, mogłam zareagować inaczej i to olać, jednak takie przeżycie powoduje, że nie da się tak po prostu wrócić do kontroli nad swoim życiem.
        Jedyne co mogłabym podciągnąć pod to, że mamy wpływ na swoje życie to to, że tego dnia mogłam nie wychodzić z domu – wtedy nie przeżyłabym napadu, jednak tak na prawdę co to za wpływ? 🙂 Wpis ciekawy, zgadzam się z nim, ale tylko w części.

        Polubione przez 2 ludzi

      2. Introweska pisze:

        Bardzo mi przykro z powodu traumatycznych przeżyć jakie przyszło Ci doświadczyć, szczerze.
        Nadal jednak uważam, że nikt poza nami nie ma kontroli nad naszym życiem. W Twoim przypadku doszło do napadu z bronią, nikt nie chciał by tego doświadczać na własnej skórze, jeżeli jednak już do tego doszło to po całym incydencie są dwa wyjścia: Można się zaszyć w domu, pławić się w żalu i strachu, lub można stawić temu czoła. Jakieś kursy samoobrony były by tu wskazane, można się zaopatrzyć w gaz łzawiący lub pieprzny dla pewności. Jeżeli w swoim życiu przybierzesz rolę ofiary to jeszcze niejeden bandyta to wyczuje.

        Polubione przez 1 osoba

      3. Introweska pisze:

        Wierzę, że strach paralizuje, wierzę też w instynkt samoobrony. Tak jak wspomniałam, sami wybierany rolę jaką „gramy”. Jeżeli ktoś z nas nie potrafił by się obronić przed napastnikiem ( być może ja zaliczam się do tych osób) to najważniejsze jest, by móc obronić się przed samym sobą, nie dopuścić by strach i żal zawładnęły nami na całe życie.

        Polubienie

      4. Introweska pisze:

        Wiec sytuacja która miała miejsce blisko rok temu będzie Ci towarzyszyć do końca Twojego życia? Tak bardzo lubimy się pławić w w użalaniu się nas sobą, że nie dostrzegamy kiedy staję się to dla nas porostu wygodne. Łatwiej jest myśleć, że KTOŚ tak bardzo zniszczył nasze życie, zamiast SAMEMU je odbudować na solidniejszych fundamentach. I atak, to jest możliwe nawet po napadzie z bronią w ręku. Moje życie również do usłanego różami nie należy, jednak nie lubię w nim być ofiarą, zawsze szukam rozwiązania sytuacji a nie nurkowania w jej ciemniejsze zakątki. Pozdrawiam

        Polubienie

      5. Introweska pisze:

        Świat jest pełen bardzo okrutnych ludzi i albo nauczymy się stawiać im czoła, albo zginiemy. Jesteśmy częścią świata zwierząt i podobnie jak u innych gatunków wygrywa silniejszy osobnik. Niesłuszne odsiadywanie wyroku jest ekstremalną sytuacją i tak, mamy na nią niewielki wpływ. Zawsze jednak zostaje wcześniejsze zwolnienie za dobre zachowanie 😜

        Polubienie

      6. D. pisze:

        Właśnie chodzi też o życie po:), bo to finalnie jest najważniejsze, bo faktycznie na ułamek sekundy ktoś odbiera Ci kontrolę ale kiedy to się kończy zostajesz sama ze swoim życiem i od Ciebie zależy w co przekujesz tę sytuację. Czy staniesz się silniejsza, czy będziesz walczyła czy się poddasz. Ale mówię przez pryzmat jakichś tam swoich doświadczeń, które opisałam.:)

        Polubienie

      7. D. pisze:

        chmurykultury, przeszłam przez podobną sytuację, zostałam napadnięta, co prawda nie z bronią w ręku ale jednak… sytuacja miała miejsce kilka lat temu, strach mam do dzisiaj, podobno to już gdzieś zawsze będzie we mnie tkwiło. Przez jakiś czas po tym zdarzeniu bałam się wychodzić z domu, zwłaszcza wieczorami a pracę miałam taką, że wracałam koło 2 w nocy. Nie było łatwo ale jakoś przetrwałam, nie chciałam dać się zastraszyć jakiemuś idiocie. Potem spotkała mnie kolejna nieciekawa sytuacja, miałam włamanie na mieszkanie, skradziono mi sprzęt foto, dzięki któremu dorabiałam sobie wykonując zdjęcia na eventach. Znowu na dłuższą chwilę przestałam czuć się bezpiecznie, w końcu ktoś obcy łaził po moim domu, dotykał moich rzeczy. Nie było kolorowo, poza przygodami z policją miałam przygody ze szpitalem, praktycznie rok w rok coś. I faktycznie na takie sytuacje nie miałam wpływu ale na inne owszem. Na to co zrobię po tych zdarzeniach, jak się zachowam i czy pozwolę się pokonać czy jednak otrząsnę się i będę robiła swoje. I zdecydowałam. Pamiętam o tym wszystkim co mnie spotkało i zawsze będę pamiętała, bo wspomnień, zwłaszcza tych, które odcisnęły silne piętno, nie da się wymazać. Ale chodzi o to by nie dać się zniewolić, by starać się ze wszytskich sił poradzić sobie z tym co nas spotkało. Bo można i da się. Życzę wszystkiego dobrego, przede wszystkim dużo siły!:)

        Polubione przez 3 ludzi

    1. 5000lib pisze:

      Thewapers popieram Twój wpis, widzę też Introwersko ziarno prawdy w tym co piszesz, mamy kontrolę nad swoimi myślami i czynami, cytat często powtarzany, spokojnie, ale tak mamy wpływ na świat wiedział o tym Ghandi chociażby. Zawsze mamy wpływ na innych, niezależnie od poziomu naszej świadomości. Pozdrawiam,

      Polubienie

  2. LouisV&Smirnoff pisze:

    Masz rację,że bezsensowna jest próba zmiany ludzi.Z gbura nie zrobisz duszy towarzystwa!Jeśli jest taka możliwość lepiej odejść.
    Nie zgodzę się jednak z Tobą, iż niespełnione marzenia są skutkiem lenistwa.Są pewne bariery, mosty, których nie można pokonać.
    Z własnego jednak doświadczenia widzę,że marzenia głęboko zakodowane w głowie jednak się spełniają.Nie wiem czy to na skutek determinacji,cierpliwości czy szczęścia ( z perspektywy tych marzeń,które udało mi się zrealizować….)

    Polubione przez 3 ludzi

    1. Introweska pisze:

      Nie mam dzieci, mam rodzinę…i tak, wiem że za moment usłyszę wykład na temat : „nic nie wiesz o życiu, wszystko się zmienia gdy pojawiają się dzieci, dzieci są numerem jeden itp”. Znam wielu ludzi, którzy żyją według takich priorytetów i niepokoi mnie fakt, że ludzie, którzy nie stawiają siebie na pierwszym miejscu w swoim życiu, w którymś jego momencie stają się nieszczęśliwi, niespełnieni. Wszystko jednak zależy od marzeń jakie mamy, jeżeli ktoś śni o byciu ojcem/ matką i to się im w końcu przytrafiła to chwała im za to, jednak jeżeli ktoś ma rodzinę i dzieci a jego/ jej marzenia były z innej bajki, to życie „przyziemne” dla takiej osoby jest poświęceniem wynikającym z obowiązku. Fajnie jest mieć dzieci i rodzinę, moim zdaniem nie stoją one na przeszkodzie do realizacji marzeń:) Ja z całą pewnością z dzieciątkiem, które mam nadzieję pojawi się w moim życiu wkrótce, będę podróżować jak do tej pory, pokazując mu/ jej piękno świata:)

      Polubione przez 1 osoba

      1. kirylucki pisze:

        Często używam banalnych zdań, ale ten o zmianie wynikającej z pojawienia się dzieci jest szczególnie wyświechtany i nie miałem go zamiaru się nim posłużyć:P

        Uważam, że twoje „tezy” są szkodliwe. Stawianie naszych potrzeb nad potrzeby innych nie może się sprawdzić, to błąd.

        Nawiązując do twojego przesłania „my jesteśmy w nim najważniejsi. Nie nasze dzieci, nie nasza rodzina, nie nasza praca – MY!”. Co by było gdyby twoi rodzice mieli marzenia, na przeszkodzie których stałabyś ty? Według tego co piszesz powinni wybrać marzenia nie dziecko. Absurd, prawda?

        Wczoraj oglądałem „Charlie i fabryka czekolad”. Film świetnie pokazuję, ile warte jest realizowanie marzeń kosztem rodziny. Wonka, podobnie jak ty, żył aby realizować marzenia. Gdyby nie Charlie nigdy nie zaznały szczęścia.

        Popkultura zna więcej nieszczęśliwych historii, gdy ludzie wybierali własne szczęście ponad rodzinę. Mam tu na myśli ‚Into the Wild’. Tragiczny koniec, szukania wolności w podróżach.

        Ciekaw jestem jak oceniasz historię Ojca Kolbe? Ofiarował życie, za kogoś innego. Nie byłoby to możliwe gdyby żył według twojej filozofii i stawiał samego siebie w centrum.

        Polubione przez 2 ludzi

      2. Introweska pisze:

        Myślę, że opieranie poczucia własnej wartości na filmach i sytuacjach z popkultury jest co najmniej śmieszne i niedorzeczne:) Ojciec Kolbe dobrowolnie wybrał śmierć głodową za współwięźnia, jak najbardziej więc wpłynął na swoje życie albo raczej jego zakończenie. Czy ktoś go do tego zmusił? Nie. Pojął decyzję indywidualną i samodzielną za którą również indywidualnie przypłacił życiem. Od początku tej konwersacji próbuję zmienić Twoją opinię, bezskutecznie, co potwierdza moją tezę, iż ludzi nie zmienia się tak łatwo 😉 Pozdrawiam

        Polubienie

      3. kirylucki pisze:

        Nie wiem do końca o co chodzi ci w zdaniu o budowaniu własnej wartości na filmach. Jeżeli jest to tożsame ze zdobywaniem wiedzy o świecie, to czemu nie ? „Into the wild” jest biografią. Ogromna ilość znanych filmy bazują na archetypach, inaczej nie zostały by zrozumiane przez odbiorcę. Chyba nie musimy się zagłębiać w definicję archetypu?

        Odnośnie Ojca Kolbe, nie mógłby on umrzeć za kogoś, gdyby żył wedle zasady, „Że to My jesteśmy najważniejsi”. Słowa z twojego tekstu, więc warto żebyś się zastanowiła nad przesłaniem i skutkami promowania takiej ‚filozofii życia’.

        Mylisz się również w kwestii niezmienności ludzkiego charakteru/opinii , wiem po sobie, że to możliwe. A nawet często mi się to zdarza, gdy ktoś do mnie trafi z argumentacją.

        Piszesz w poprzednim komentarzu, że strasz się zmienić moją opinie. Daje mi to do myślenia, że ty a priori nie masz zamiaru zmienić swojej, a więc faktycznie nie ma sensu kontynuować tej dyskusji.

        Ja niezgadzająca się z opinią, że to nie my jesteśmy najważniejsi, że rodzina, bliscy, a nawet inni ludzie są ważniejsi od nas odwołuję się to tradycji, która ma co najmniej 2000+ lat.

        Polubienie

      4. Introweska pisze:

        W rzadnym momencie naszej konwencji nie stwierdziłam iż charakter człowieka się nie zmienia. Średnio nasze nastawienie do życia zmienia się co 7 lat ponoć☺. Zupełnie nie rozumiesz sensu mojej wypowiedzi. Prawdopodobnie postrzegamy świat dwoma różnymi półkulami ☺ Wszyscy jesteśmy kowalami swojego losu, jeżeli pragniemy kuć nasze życie tylko po to by zadowalać innych i jeżeli daje nam to spełnienie, to tym samymi czyni nas to ludźmi szczęśliwymi, jeżeli jednak ktoś to robi wbrew sobie, z jakiegoś obowiązku lub mentalnego porzymusu, wtedy pojawiają się wątpliwości co do słuszności takiego postępowania. Już jaśniej nie mogę 🙂. P.s kwestionować należy wszystko, nawet 2000+ tradycje.

        Polubienie

      5. kirylucki pisze:

        Nie skromnie napiszę, że używam dwóch kul mózgowych 🙂 Muszę przyznać, że sprawnie lawirujesz pomiędzy wątkami. Ja tylko analizowałem twój tekst i starałem się wytłumaczyć, jak bardzo się mylisz. Niestety poległem.

        Kwestionuj, efekty mamy w tym tekście. Osobiście uważam, że wartości wynikające z praw naturalnych, są nie do podważenia. Rodzina, troska o nich, poświęcanie się dla dzieci jest mocno zakorzenione w tym prawie.

        Egoizm to głupota, a taki jest sens ‚My jesteśmy najważniejsi’.

        Polubienie

      6. Introweska pisze:

        Egoizm zastąpiła bym egocentryzmem w tym przypadku, a to jak wiesz są pojęcia zgoła odmienne:) Uważasz, że poświęcenie dla innych jest prawem naturalnym, ja uważam, że jest narzuconym stylem życia przez ludzi szukających uciech w legendach i porzekadłach. Mamy odmienne dekalogi wartości, obydwoje mamy rację na swój sposób, jednak z tak odmiennym spojrzeniem na świat nie dojdziemy do konsensusu:) I tak nawet jest lepiej, bo po raz kolejny to podpiera moje rozmyślania. Pozdrawiam Kirylucki

        Polubienie

  3. bagienny pisze:

    Będę wredny ;] Jeżeli ktoś ma proste marzenia, wystarczy tylko praca, czasem nawet ciężka, żeby je zrealizować. Jeżeli ktoś ma marzenia nie tak przyziemne, by dzielić się z ludźmi efektami swojej pracy sprawa wygląda inaczej. Kolejna sprawa cześć nawet tych przyziemnych (nie oceniam, stwierdzam) wymaga gruntownej zmiany siebie – tylko pytanie czy ten zmieniony człowiek oczekuje tego celu od siebie sprzed zmiany?

    Masz rację, że te poradniki to tylko zagłuszanie tego co chce się osiągnąć. Wynikające może z lęku, może z lenistwa whatever. Ale to jest chyba jedyny przypadek, w którym zgadzam się, że „to nie cel jest ważny, tylko podróż” – tylko trzeba w odpowiednim momencie rozejrzeć się a nie tylko patrzeć przed siebie ;]

    Hepi niu jer, jak mawiał wujek Stalin ;]

    Polubione przez 2 ludzi

      1. bagienny pisze:

        Nie. Proste marzenia wymagają jedynie pracy. Najczęściej wystarczy samego zainteresowanego człowieka. Marzenia przyziemne? Założyć sklep, zostać wpływowym blogerem, zarobić dużo pieniędzy. Druga część mojej wypowiedzi jest o tym, że ceną tego, by coś takiego osiągnąć trzeba się zmienić.

        Marzenia, które wykraczają poza nasze środki i wpływy nie należą do prostych. To jak lot Ikara. Spłoniesz, ale nie spełnisz marzenia. Oczywiście nie zawsze muszą, być tak nierealne ;]

        Proste marzenia są dobre (jak wcześniej napisałem, nie oceniam) jak dobrzy są ludzi, którzy je mają 😉

        Polubienie

  4. PiwnaKompania pisze:

    Zmiany są możliwe, u partnera także. Wszystko zależy czy dziewczyna/chłopak są na tyle inteligentni i na tyle mocno się kochają by dojrzeć, że są w stanie pokonać własne słabości irytujące drugą stronę. Trzeba zaczynać od siebie, ale świata nie można zostawiać samemu sobie. Ludzi, którzy błądzą warto próbować naprowadzać na właściwą drogę, ale nie nachalnie tylko cierpliwie. I jeśli będą bardzo się buntować lepiej odpuścić, trzeba znaleźć granicę 😉 a obecnie to co się dzieje wokół wymaga zmiany.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Introweska pisze:

      Pokonanie słabości to pojęcie inne od zmiany:) Ludzie nigdy się nie zmieniają, zmienia się tylko ich zachowanie – zmiana powierzchowna. Myślę że wszyscy wywieramy na siebie jakiś wpływ, który prowadzi do zmanipulowania naszych zachowań jednak nie do zmiany naszych wartości. Jak się naprowadza człowieka na właściwą drogę?

      Polubienie

  5. piotradamczyk90 pisze:

    Ja się zgadzam. Za bardzo zwracamy uwagę na to „co ludzie powiedzą”. Presja społeczna jest ogromna.

    Ile jest kobiet/mężczyzn, którzy mając 30 lat są samotni i na każde urodziny słyszą życzenia typu „a żebyś znalazła/znalazł sobie kogoś”. A może te osoby nie chcą? A jak ktoś jest w stałym związku, życzy mu się dziecka. Po cholerę? Jak ktoś się zdecyduje, to będzie miał to dziecko. Zrobić jest łatwo, natomiast z wychowaniem ktoś się pieści całe życie 🙂

    Żyjmy, jak chcemy i nie krzywdźmy innych 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  6. RODZINA OSZCZĘDZA pisze:

    Oczywiście, że mamy wpływ na życie innych. No chyba, że jesteśmy sami na tym świecie, a relacje z innymi ograniczają się do kupienia bułki w osiedlowym sklepiku. Co do marzeń… Wraz z wiekiem po prostu pewne marzenia przestają nimi być. Ich miejsce zajmują nowe, w których dużo przestrzeni zajmują te dotyczące rodziny. Nie mam żadnego kredytu. 😏

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Oczywiście że wszyscy wywieramy na siebie wzajemny wpływ, nie mamy jednak technicznej możliwości, by zmienić kogoś/ coś wedle naszych upodobań. Jesteśmy poddawani nieświadomej manipulacji. Gratuluje braku kredytu! Naprawdę;) Życzę również nie odkładania marzeń na później.

      Polubione przez 1 osoba

  7. bik3freak pisze:

    „Życie bez spełniania marzeń, jest tylko wypełnianiem obowiązków i oczekiwań wobec innych, przez jakieś 70 – 80 lat.” – nie można było lepiej tego ująć. Idę popracować nad zmianą samego siebie, a właściwie nad spełnianiem moich marzeń! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  8. nameless pisze:

    Są pewne prawa i zasady rządzące tym światem, których zmienić nie sposób. Są inne, zakorzenione tak mocno, że zmienić je jest trudno. Świata nie zmienisz a jednak on ciągle się zmienia (mentalność ludzi, produkty, styl życia). Więc jednak ktoś go zmienia. Więc jednak się da 🙂 Da się wytresować kota, wytresować psa, wytresować człowieka. Da się napuścić miliony ludzi z karabinami, na miliony innych ludzi z karabinami, lub bezbronnych… Pytanie tylko, czy aby na pewno chcemy żyć i umierać w tresowanym świecie. Jeśli nie, przestańmy zmieniać innych. I odrzućmy tresurę… Jak na razie nikomu się to nie spodoba, ale trudno…
    Więc jeszcze raz, precyzyjniej. Świata zmienić się nie da. Siebie zmienić się nie da. Ale można z siebie wyrzucić to, co nie pochodzi od nas samych. Będzie nam wtedy dużo lżej. Tylko czy to tak wypada pozbywać się „prezentów”? 😉

    Polubienie

  9. szozdakrzysztof pisze:

    Hej, rozmyślania fajne, ale ja się i tak do końca nie zgadzam, chociażby z tematem. Bo wszystko zależy od tego jak na to spojrzysz. Jeśli chcesz zmienić świat czyli np aby kręcił się w druga stronę, to zapomnij. Jeśli za świat uznasz trochę mniejszy obszar, to jak na przykład te miejsca w których żyjesz, bywasz, które są w okręgu o średnicy 50km od ciebie, to jak najbardziej możesz to zrobić. Wystarczy się postarać. Kiedyś debatowałem z dziewczyną która twierdziła że u niej w okolicy to nikt niczego nie robi. Jest szaro, ponuro, płot od sąsiada straszy.. tak najogólniej. Przekonałem ją do działania: zawiesili stare lampki choinkowe na drzewie na podwórku i ciepłymi wieczorami włączali siedząc nieopodal, płot pomalowali od swojej strony kolorowymi farbami, zasadzili kilka krzaczków, skombinowali ławeczkę itd itd. I nagle świat zaczął się zmieniać ludzie z domu w którym mieszkała zaczęli się uśmiechać. Na osiedlu (osiedle robotnicze) powstało kolejne świecące drzewo, wszystkie stare płoty stały się kolorowe. I to był ich świat 🙂

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Czynami można zmieniać wszystko, co jest z naszym życiem związane, nie mamy jednak wpływu na to, jak swoje życie pokierują inni. Można wpływać na innych, jednak ostateczne decyzje są i tak podejmowane indywidualnie, według własnego dekalogu wartości:)

      Polubienie

      1. szozdakrzysztof pisze:

        Zgadzam się całkowicie. Jednak swoimi czynami możemy na ich decyzje wpływać, choćby pośrednio przez przekonywanie innych do naszych działań. Tak więc suma sumarum zmieniając ludzi w swoim otoczeniu, gdy oni zaczną zmieniać swoje, to nagle świat się zmienia 😉

        Polubienie

  10. mefistowy pisze:

    A co jeśli czyimś marzeniem jest dom, praca, dzieci i kredyt? Czy to jest złe? Wielu ludzi ma takie marzenie, bo zostali tak wychowani, by o tym marzyć. Czy można ich za to winić?
    A co, jeśli czyimś marzeniem jest bycie szczęśliwym i osiąga je poprzez trywialnie proste życie?

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Introweska pisze:

      Jeżeli to są czyjeś marzenia i realizacja ich czyni kogoś szczęśliwym to cóż może być w tym złego☺? Każdy ma swoje marzenia, dlaczego pomyślałeś że może być coś nie tak z tymi, które wymieniłeś? Proste życie jest najpiękniejszym!

      Polubienie

      1. mefistowy pisze:

        Nie ja widzę w tym coś złego, ale Twój tekst uderzył w te wartości, które dla niektórych ludzi mogą być wymówką, ale i marzeniami, które powolnie spełniają. 😉

        Polubienie

    2. nameless pisze:

      Czasami zazdroszczę ludziom którzy potrafią się odnaleźć w dość prostej, nudnej pracy, robić ją 8 godzin dziennie i się uśmiechać praktycznie przez cały czas. Nie rozumiem tego i nie potrafię tak samo. W takiej pracy po prostu umieram. Jeśli ktoś tak potrafi, to chyba świetnie dla niego 🙂

      Polubienie

  11. My Name pisze:

    Powiem tak – my mamy wpływ na życie innych i inni mają wpływ na nasze życie to jak kostki domina, reakcja łańcuchowa… Spójrz na faszystowskie Niemcy – człowiek tworzy w swojej głowie plan, przekuwa go w czyny, myśli w słowa a za nim idą inni ludzie (jak lemingi ). Ty też masz wpływ na moje życie bo piszę ten artykuł. Możemy być jak ta skała nad brzegiem morza ale kropla w końcu nas wyrzeźbi i upadniemy. Rozumiem że możemy w pewien sposób panować nad własnymi reakcjami przekuwać je na własną korzyść lecz gdy los zechce nam odebrać coś dla nas ważne, zdrowie, osobę, zwierzę, rzecz to i tak odbierze i swoimi czynami tego nie zmienimy (choć czasem można ale mówię o absolutnym losie). Twardy charakter jest dobry, super jest mieć silną wolę lecz to co piszesz to ma tylko Bóg on decyduje o wszystkim swoją wolą. Ale rozumiem do czego dążysz, może źle to rozumiesz lub odmiennie od mnie. Co do marzeń to silna wola czasem nie starcza a wręcz może nas zniszczyć, niestety potrzebne jest zdrowie lub niebywała inteligencja albo dar od losu „szczęście” i super zdolności i nie mówię tu o lataniu tylko byciu mistrzem w czymś. Ja zmagam się z chorobą mam cierpliwość i np takiego HTML i CSS uczyłem się 5 lat zanim stworzyłem stronkę, moje marzenia się spełniły ale przyszły kolejne robić to jak Pro i zarabiać na tym ale niestety gdy się uczę przychodzi znużenie nawet senność i to w dzień i mogę się uczyć 20-60 min max dziennie gdy zdrowy może się uczyć 8-10 godzin. Postanowiłem iść za marzeniami i się uczyć, ciekawe ile mi to zajmie pewnie wyjdzie kolejna wersja języka zanim opanuje ten (w sumie to nie mam pojęcia na którym się skupić). Mam wpływ na naukę, po części swoje zdrowie ale jest takie przysłowie głową muru nie przebiję i inne siły, umysły mają wpływ na mnie.
    Dwie siły dobro i zło ying i yang. reakcja i kontreakcja 😉 A bandyty z bronią palną lepiej nie denerwować jeśli nie jest się mistrzem Zen lub nie brało się lekcji u samego Bruce Lee – mierz siły na zamiary 😉
    Bye

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Nie wierzę w Boga, wierzę w człowieka 🙂 pomimo jego słabości i kruchości wierzę w moc umysłu i samozaparcia. Jak już wspomniała wcześniej sami reżyserujemy własne życie, sam możesz zadecydować jaką grasz w nim rolę. Tak, są bariery i głową muru nie przebijesz, jednak sam pokazujesz, że w granicach własnych możliwości można wiele zdziałać, i o to właśnie mi chodzi gdy mówię, że mamy kontrolę nad własnym życiem. Sam się nie uzdrowisz, nie przewidzisz czy ktoś Cię napadnie, jednak zawsze masz jakieś pole do działania. Można zrezygnować z własnego życia i poświęcić się innym, jednak wtedy żyjesz ich życiem, ich szczęściem i nieszczęściem, czy po to jesteśmy tu przez te kilkadziesiąt lat by żyć czyimś życiem? Nie uważam, że należy się od wszystkich odwrócić pokazując im środkowy palec, uważam, że należy współżyć z ludźmi, gdzie każdy ma swoje równoległe życie bez wskazania na kogoś bardziej i mniej wartościowego. Tymczasem

      Polubienie

  12. My Name pisze:

    Cytuje „Nie wierzę w Boga, wierzę w człowieka🙂 pomimo jego słabości i kruchości wierzę w moc umysłu i samozaparcia. Jak już wspomniała wcześniej sami reżyserujemy własne życie, sam możesz zadecydować jaką grasz w nim rolę.”
    Czyli mówisz że człowiek ma wolną wolę i odpowiada za własne czyny – niezłe kazanie ALE filozofowie o tym wiedzą od dawien dawna 😉
    Co do poświęcenia się dla innych to jest wybór osobisty człowieka i to on sam decyduje o tym bo ma własną wolę i powiem Ci że dużo ludzi jest z tym szczęśliwych i to jest ich życie gdyż każdy człowiek ma swoje życie niezależnie jakie by ono nie było i co by nie wybrał – więc z tego punktu widzenia nie rozumiem ale wiem co pachnie 😀 .
    Jesteś kobietą i piszesz dla kobiet więc myślę że masz na myśli poświęcenie się kobiety dla męża i dzieci i „życie” (przeżywanie) ich sukcesów a nie osiąganie swoich typu kariera inna niż tylko kuchnia, pieluchy, szkoła itd.
    Ale tak zostałyście stworzone że to Wy dajecie życie i musicie tym życiem się zaopiekować oczywiście wspólnie z mężem choć każde inaczej. Lecz gdyby tak było że by nikt się nie poświęcał (jak to ujmujesz) dla innych cywilizacja by wyginęła – już słyszę płacz porzuconych dzieci…
    Ale rozumiem że często kobiety są przepracowane i obowiązkiem męża jest im pomagać a dzieci tak kształcić aby pomagały Mamie i Tacie…
    Chcę przez to powiedzieć, że w pewnych etapach życia ludzie POWINNI się poświęcać dla swoich bliźnich a Ci być może odpłacą im tym samym 😉
    Twoja wizja społeczna mnie przeraża…
    Bez urazy i sorki za moje przypuszczenia ale przemyśl to jeszcze raz dokładnie i dodam jeszcze że żadna opcja nie jest dobra ani ciągłe poświęcenie (z tym wytrzymują tylko Święci i chwałą im za to) ani brak poświęcenia.
    Bye 😉

    Polubione przez 1 osoba

  13. funnykindofyellow pisze:

    Z góry przepraszam jesli powtorze to, co ktos juz pisal, nie doczytalam wszystkich komentarzy. Moim zdaniem kategoryczne stwierdzenia, jak Twoja teza sa troche naiwne, jak mowienie np. ” wszyscy mezczyzni to szuje” etc. Na niektore rzeczy mamy wplyw, na inne nie. Np. niektorzy rodza sie w Afryce i umieraja z glodu, niektorzy maja wiecej szczescia… Jest to wynik wielu zbiegow okolicznosci, ktore mozna nazywac np. przeznaczeniem, albo przypadkiem. Mimo tego uwazam, ze poruszasz wazna kwestie, tzn kwestie wprowadzenia w zycie zdrowego egoizmu. Pozdrawiam!

    Polubienie

  14. funnykindofyellow pisze:

    I jeszcze tak mi sie przypomnialo…
    „You can’t change the world
    But you can change the facts
    And when you change the facts
    You change points of view
    If you change points of view
    You may change a vote
    And when you change a vote
    You may change the world”

    Pozdrawiam

    Polubienie

  15. Gość w Chicago pisze:

    Ciekawy wpis a jeszcze ciekawsza batalia pod nim – i dobrze:-) Zastanawiam się, że skoro nie mamy wpływu na innych to czy inni mają na nas..? Bo ktoś gdzieś kiedyś powiedział że jesteśmy wypadkową ludzi z którymi przebywamy..Jeśli chcemy by było inaczej, musimy zmienić otoczenie a to nie często takie łatwe, możliwe..

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz