Drogie Panie… I panowie także!
Podążając za noworocznym postanowieniem, zamierzam publikować tu dla Was zebranych W SAM RAZ NA RAZ! – nie przydługie ale i nie przykrótkie notki, dotyczące pewnych (bardziej i mniej) ważnych spraw. Do jednej z nich (sami oceńcie jej powagę), można zaliczyć zakompleksione społeczeństwo w jakim padło nam funkcjonować, co oznacza, że sami tymi kompleksami przesiąkamy, często nie zdając sobie z tego spawy. Ale ja nie o tym! To znaczy po części nie o tym…
Zatem drogie Panie!
Żyjemy w czasach, gdzie powszechnie uznawane za piękne, niemal nie człowieko-kształtne stworzenia, królują w internetach i wszelkich środkach masowego rażenia, tzn. przekazu. Stworzenia te, noszą makijaże zakrywające ich prawdziwe twarze, sztuczne włosy, paznokcie a nawet i zęby. Dwoją się i troją by ich ogromne, nadęte usta i przydługie rzęsy doklejone do wypacykowanego całokształtu, sprawiły, byśmy my, niedomalowane i „szare” czuły się jak niedoskonałe wersje samych siebie. I tutaj należy powiedzieć stop! To jak się czujemy na tle dzisiejszego „ideału piękna” nie powinno mieć żadnego znaczenia. To raczej jak się czujemy same z sobą powinno nas zajmować. Jakie ma znaczenie ktoś tam, gdzieś tam, robiący nic tam? Nie ma żadnego! Znaczenie ma natomiast to co robimy w danej chwili. Czy robimy coś, by stawać się lepszą wersją samych siebie, czy też kopiujemy i powielamy wyobrażenia o życiu, które powstały nie w naszej a czyjejś głowie?
Taka (nie)perfekcyjność względem współczesnego ideału piękna, może często rodzić kompleksy, które prowadzą do zaburzenia samooceny i pewności siebie. Co może temu pomóc? BIELIZNA! Tak! Nosząc frywolną bieliznę pod najbardziej formalnym bądź nieformalnym strojem dodasz sobie pewności, a to magiczne „coś” otoczy Cię aurą tajemniczości i szyku. Na nic duże usta i doklejone rzęsy, jeśli nie jesteś sobą we własnej skórze. Bielizna jest jakby drugą skórą, nie???, więc nosząc wyzywającą (ale wygodną!), dotrzesz do centrum swoich zaburzeń psychicznych, powiązanych z naśladowaniem i powielaniem tego co modne i popularne. Poza dowartościowaniem siebie, skutkiem ubocznym noszenia seksownej bielizny będzie zwiększone zainteresowanie partnera/partnerki Waszą osobą, a czy to skutek dobry czy zły, to zależy już od Was.
Tyle ode mnie w nowym cyklu „W sam raz na raz”
Do następnego
Introweska
Umiar. We wszystkim musi być umiar. Jak zgodzę się z makijażem, tak nie rozumiem, co ma dać bielizna? Na miejscu kobiety czułbym się jak klaun z taką falbanką zamiast majtek, a i upokarzałoby mnie jeszcze to, że to miałoby zwiększyć zainteresowanie partnera moją osobą. Jak się kogoś kocha to za to kim jest i czy będzie odwalony jak choinka na święta, czy będzie wyglądać jak przeciągnięta przez najgorsze błoto, to będzie najpiękniejszą osobą. Taki motyw ładnie pokazano w filmie Hotaru no Hikari, gdzie żona w sukni ślubnej, brudnej od błota, dla gawiedzi wyglądała dziwnie, a dla męża była tą najpiękniejszą, bez względu na wszystko.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj mefistowy… Faceci nie muszą rozumieć wszystkiego 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A później płacz, że faceci nic nie rozumieją 😛
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Kobiety są z Venus a faceci z Marsa i tak już zostanie 😁
PolubieniePolubienie
Polemizowałbym, pochodzimy z tej samej gliny tylko sztucznie dorobiamy sobie różnice. 😛
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Oczywiście! Jesteśmy jednak nazbyt różnie uwarunkowani. Pewnie rzeczy postrzegamy poprostu inaczej i nie wynika to ze sztucznego dorobienia a z naturalnego dziedzictwa.
PolubieniePolubienie
Nie zgodzę się. Wszystko jest kwestią wychowania. Np. córki wychowane przez ojców są bardzo zaradne w życiu i mają częściej chłopięce zainteresowania. Naturalnie dziedziczyny cechy fizyczne, a nie to, kim jesteśmy
PolubieniePolubienie
Jeżeli ojciec potrafi uwarunkować/wychować córkę to wyobraź sobie jak wieki wpływ mają na człowieka inne bodźce pochodzące od ludzi z którymi obcujemy na co dzień. Co do różnic męsko damskich to zdecydowanie jedna glina, ale inna rzeźba, fizyczną i mentalna.
PolubieniePolubienie
Ale rzeźbę można zmieniać… Chociażby w taki sposób, że kobiety mają równe prawa i możliwość edukacji, a nie siedzenia w domu i robienia za urządzenia gotująco-sprzątające z funkcją rodzenia dzieci, jeśli nie chcą. Chyba, że mamy utkwić w stwierdzeniu faceci ma mastodonty, baby do kuchni 😛
PolubieniePolubienie
Oj nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Zbyt uproszczone i generalizujące. Coś, co jest „ideałem” dla Bolka, nie będzie nim dla Rysia. Wszystkie Ryśki to fajne chłopy. I odwrotnie. Boli już takie fajne nie są. Zgodzę się, że kompleksy są cholernie powszechne, ale nie dotyczą one tylko wyglądu. Ale znam wiele kobiet, które mają w głębokim poważaniu doklejanie sobie rzęs, tipsów i innych cudów, a ich jedynymi kosmetykami są mydło i krem w okrągłym pudełeczku z białym napisem. I są w chuj piękne. I jeśli już to frywolna jest złym słowem. Ładna, elegancka, a przede wszystkim dopasowana. Ale nie frywolna.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Jak zwą, tak zwą😉 Ładna, elegancka, dopasowana, frywolna. Interpretacja jest sprawą subiektywną😙
PolubieniePolubienie
Ja tam się będę upierał, że semantyka jest ważna 😉
PolubieniePolubienie
Masz rację, jednak trochę luzu nikomu jeszcze nie zaszkodziło, zwłaszcza w błahych spawach 😉Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Absolutnie tak! Luz wskazany. Poślady zwarte tylko przy fakapie czelendża.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
poczucie wartości z wnętrza przychodzi, z wnętrza 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Sprawa oczywista 😉 Można je jednak trochę stymulować 🙂
PolubieniePolubienie
To jak oblać się ciepła woda, dopóki ciepła jest fajnie a co jak ostygnie?
PolubieniePolubienie
Wtedy należy ją podgrzać 😉 i nie pozwalać by stygła!
PolubieniePolubienie
Czyżby do napisania tego posta zainspirowała Cię „nasza” polska barbie? 😉 Takie pierwsze skojarzenie. Z treścią się absolutnie zgodzę i nie widze zbyt dużego generalizowania jak poprzednicy. Coś w tym jest, że z pięknem zaczynamy iść w kierunku sci-fi trochę ;))) Niektórym może się to podobać – jasne. Wydaje mi się jednak, że większość to niepokoi. Odnosząc się z drugiej strony do poczucia własnej wartości to czasami mam i inne wrażenie – że kobiety krzywdzą się trochę same czytając durnowate kolorowe pisemka lub przeżywając raz na jakiś czas zrywy urodowe pt. „Muszę być jak Joanna Krupa!” (to tylko przykład, nic do niej nie mam – Aśka jest całkiem spoko!). Poczucie własnej wartości to w dużym stopniu umiejętność samodzielnego, trzeźwego myślenia. Trzy, w przeciwieństwie do mefistowego uważam, że użycie słowa „frywolna” w stosunku do bielizny było całkowicie uargumentowane. Frywolna to chyba tutaj miało być w znaczeniu zadziorna, fikuśna, kobieca. Mylę się? 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz całkowitą rację ☺👍
PolubieniePolubienie
O rany, jak tu czytam niektóre komentarze, to się zastanawiam czy ci ludzie mają w życiu też takie na maksa poważne podejście do każdej pierdoły. 😀 Jeśli tak, to współczuję otoczeniu. Ja zrozumiałam przekaz posta i zgadzam się z nim. Chodzi o małe dodanie pewności siebie pewnym czynnikiem, który nikt nie widzi, o którym wiemy tylko my, co tylko jeszcze bardziej może podbić nasze samopoczucie do góry. Jasna sprawa 😀
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziękuję!
PolubieniePolubienie
Ładny, mądry wpis. Ta sztuczność przeraża. Facet wkłada dłoń we włosy ukochanej, a te doklejone, leży na jej pleckach w miłosnym uścisku, a ta prosi zejdź, bo rzęsy mi zgnieciesz, itd.. . Pewności siebie dodaje nam nie tylko ładny, zadbany wygląd, ale i to, że jesteśmy oczytani, potrafimy wypowiedzieć się na niejeden temat , akceptujemy siebie i potrafimy już na wiele spraw popatrzeć z przymrużeniem oka.
PolubieniePolubione przez 1 osoba