Byle zdrowe było.

Żarliwe debaty dotyczące szczepień dzieci, są równie kontrowersyjne jak debaty dotyczące aborcji i eutanazji. Zwolennicy i przeciwnicy wstrzykiwania wirusów podopiecznym, przekonują się wzajemnie o słuszności swoich racji. Pomimo różnic ideologicznych, potwierdzających zarówno korzyści jak i wady wynikające z podawania szczepionek, wszystkich opiekunów łączy jedno – pragnienie by ich dzieci były zdrowe. 

W ostatnich latach firmy farmaceutyczne (we współpracy z lekarzami), bombardują rynek konsumencki niezliczoną ilością nowych, „koniecznych” do przyjęcia szczepionek, bez których rzekomo nasze dzieci mają popaść w nieuleczalną chorobę, prowadzącą do poważnych powikłań a nawet śmierci. Słyszy się często, że w dzisiejszym świecie, jest to jedyna forma ochrony najmłodszych przed groźnymi wirusami. Rzadziej słyszymy o skutkach ubocznych i niechcianych efektach podawanych hurtowo szczepionek, które niejednokrotnie potwierdzają obawy przeciwników tych praktyk. Szczepienia są równie niebezpieczne jak choroby, którym winny zapobiegać.

Kiedy ostatnio słyszeliście, by ktoś z waszego bliższego bądź dalszego otoczenia zachorował np na krztusiec? A co ze szczepionką przeciwko rotawirusom? Czy konieczne jest szczepienie przeciwko biegunce?! Tak wiem, wiem…te szczepionki chronią dzieci…tylko po co chronić dzieci przed tym, z czym mogą sobie poradzić same? Czy rodzice zagłębiają się w ogóle w działanie wirusów, które podają swoim zdrowym dzieciom?

Wbrew powyższym akapitom, nie zaliczam się do osób, które są przeciwne szczepieniom – jedynie je kwestionuję. Jestem świadoma, że wybrane szczepionki chronią i często zapobiegają ciężkim chorobom. Wybrane – nie wszystkie! Wybór tychże, jest jednak sprawą indywidualną. Wskazane jest, by każdy rodzic sprawdził konieczność i słuszności ich podania. Jestem przeciwna ilości szczepień jaką oferuje nam przemysł farmaceutyczny! Dla nich jest to zwykły biznes szukający zbytu!

Jeżeli pojawia się wirus bądź bakteria, z jakimi organizm dziecka / dorosłego może sobie poradzić, to lepiej temu nie zapobiegać. System odpornościowy wzrasta, kiedy jest naturalnie stymulowany, a maleje kiedy stymuluje się go chemicznie. To dlatego (moim skromnym zdaniem) borykamy się teraz z tak dużą ilością zmutowanych wirusów i chorób. Nasz system immunologiczny, po tak wielu szczepieniach i innych przyjmowanych lekach, nie potrafi już działać samodzielnie, co sprzyja coraz to nowszym wirusom, zmutowanym i trudnym do opanowania. Taka spirala, w którą sami się wpędzamy – co gorsza, wpędzamy w nią niewinne dzieci, które często przypłacają to zdrowiem – ironia losu! Nie rozumiem także, dlaczego pomimo gwałtownie rozwijającej się medycyny i wiedzy jaką mamy na temat szczepień, wirusów i bakterii, nadal nie zaleca się badań przed podaniem szczepionki! Tylko nieliczni rodzice decydują się na szczegółowe badania, eliminujące ryzyko powikłań i skutków ubocznych. Organizm każdego dziecka / dorosłego jest inny, a lekarze traktują nas z marszu jak „krowy”, podając każdemu te same szczepionki, bez uprzedniej analizy stanu zdrowia, warunków genetycznych, odbytych chorób itd.  

Kolejnym nurtującym mnie pytaniem jest wiek, w jakim rozpoczynają się paniczne działania, mające na celu ochronę życia i zdrowia. Już w trakcie pierwszej doby po porodzie, noworodek przyjmuje wirus, z którym na wstępie swojego niewinnego życia musi się uporać. Dlaczego obawa przed zachorowaniem jest tak wielka, że wolimy tę chorobę uprzedzić wszczepiając ją sami?

Spoglądając na to „innym okiem”; skoro organizm radzi sobie ze szczepionką, to może nieskażony, poradził by sobie i z chorobą? Nie pozwalamy by system odpornościowy ewoluował naturalnie, za to pozwalamy chemicznie mutować wirusom. W wielu przypadkach szczepionki nie są testowane w kombinacjach, w jakich się je podaje, a to one wywołują najwięcej powikłań i zgonów.

Statystyki zachorowań na nieuleczalne i groźne choroby, podawane przez medyków i ich przedstawicieli, są zawyżane równie często, jak statystyki podawane przez przeciwników szczepień, dążących do ukazania daremności tych czynów. Kogo słuchać? Komu wierzyć? Kto ma rację?

Sprawa indywidualna, więc i indywidualnie należy podchodzić do pacjentów, których ona dotyczy.

Introweska

 

11 myśli w temacie “Byle zdrowe było.

  1. mefistowy pisze:

    Szczerze mówiąc to każdy lek, nawet pochodzenia naturalnego, może powodować niechcianą reakcję. Zgadzam się, że powinno się testować reakcję ludzi na leki (o ile np. w wypadku zagrożenia życia jestem zdania, że powinno się działać, bo nie ma na to czasu). Jednakże szczepionka zawiera osłabione lub martwe wirusy i bakterie, które mogą spowodować reakcję organizmu w postaci infekcji, w szczególności jeśli odporność jest zaniżona. Lekarze w cywilizowanych krajach powinni się pytać, czy jest się chorym/źle się czuje/ma się okres/itd., bo to jest czynnik, który spowoduje cięższe przejście szczepienia. Sam się o tym przekonałem ostatnio, jak umyślnie nie poinformowałem o mojej chorobie lekarki – przeleżałem zdechły w łóżku, chociaż szczepienia nigdy nie sprawiały mi problemu. Już nie mówiąc o tym, że jak byłem dzieckiem to wpierw wprowadzano drobnoustroje pod skórę i dawano kilka dni na reakcję (na ogół było to lekkie zaczerwienienie jak przy skaleczeniu). Sporo ludzi też przeforsowuje się sprawiając, że odporność jest jeszcze bardziej zaniżona, co powoduje gorszą reakcję. To tak jakby z przeziębieniem pójść na maraton i dziwić się, że kończy się z zapaleniem oskrzeli.
    Co do wzrostu zachorowań – w UK męczą się z krztuścem, bo ludzie zrezygnowali ze szczepień. Do tego stopnia, że szczepi się ciężarne matki, aby przekazały odporność dzieciom, bo ryzyko jest zbyt duże (nie dziwię się – ludzie to takie syfy, że choroby z braku higieny powoli wybijają ten kraj).
    Myślę, że ludzie wolą zaszczepić się słabszą wersją wirusa i bakterii (podkreślam, bo ludzie zapominają, że szczepi się też na bakterie), ponieważ zarażenie się drobnoustrojem, który przetoczył się przez różnych ludzi – mniej lub bardziej higienicznych – może być dla danej osoby śmiertelne.
    Nie mogę zgodzić się z tym, że nasz organizm samoistnie zwalczy infekcje, gdy ta się nadarzy, bo zwiększy się nasza odporność. Wszystko zależy od rodzaju patogenu, odporności człowieka i czynników, które wpływają na niego (np. stres). Gdybyśmy byli w stanie zwyciężyć każdą infekcję to nie byłoby czegoś takiego, jak selekcja naturalna i zabrakłoby miejsca dla nas wszystkich. Infekcje mają nas zabijać, eliminując słabsze jednostki. Albo godzimy się z tym i umieramy (niekiedy w męczarniach), albo próbujemy przeciwdziałać. I nie, lizanie gruntu w celach odpornościowych to zły pomysł. 😉

    Polubione przez 2 ludzi

  2. byEnought pisze:

    Według mnie nie masz racji. Co prawda piszesz, że nie jesteś “anty” szczepieniom, ale czytając Twój wpis odniosłam wrażenie, że jednak bardziej skłaniasz się w tym kierunku, dlatego postanowiłam się odnieść do kilku akapitów :). Co ważniejsze podajesz troszkę ogólnikowe informacje na temat bardzo ważny, które mogą zostać błędnie odczytane, dlatego troszkę naprostuję :).
    1. NIE KAŻDA SZCZEPIONKA JEST ŻYWA.
    Tak naprawdę żywych szczepionek jest coraz mniej. Większość z nich składa się tylko z elementów bakterii/ czy wirusów, których celem jest “zapoznanie” naszego organizmu z wrogiem, zanim on zaatakuje. Dzięki temu w przypadku rzeczywistego zagrożenia albo nie zachorujemy wcale albo chorobę przejdziemy zdecydowanie łagodniej, gdyż organizm zaraz po kontakcie zacznie wytwarzać odpowiednie przeciwciała i szybciej upora się z problemem.
    Tutaj dodam, że takich szczepionek żywych nie podaje się dzieciom z zaburzeniami odporności, gdyż nie poradziłyby sobie nawet z łagodnym, żywym patogenem, ale części z nich dalej można podawać szczepionki które zawierają tylko elementy patogenu.
    2. Na krztusiec nie chorujemy właśnie dzięki szczepionce. Większość jest jednak zaszczepiona, dzięki czemu patogen nie ma możliwości, żeby się rozprzestrzeniać. Tak samo z gruźlicą, czy odrą. Zrobiła się moda na nieszczepienie i na przykład odra czy polio znów zaczynają się rozwijać mimo, że już ich praktycznie na naszych terenach nie było.
    3. Jeśli chodzi o rotawirusy to owszem, część dzieci po prostu będzie miała biegunkę, natomiast część dzieci nie radzi sobie z tym wirusem i tak się odwodni, że wyląduje w szpitalu czy na OIOMIE z zagrożeniem życia. I widziałam już kilka takich przypadków. Poza tym szczepionkę na rotawirusy podaje się tylko do któregoś miesiąca życia właśnie dlatego, że później organizm i bez niej jest w stanie poradzić sobie z chorobą.
    4.Zgadzam się, że SZCZEPIENIE MOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNE. I tutaj właśnie zaczyna się rola lekarza, który faktycznie powinien dziecko dokładnie zbadać, zadbać o to, żeby nie miało infekcji w trakcie szczepienia a co najważniejsze nie szczepić dzieci, które mają do tego przeciwwskazania.
    Poza tym każdy lek ma skutki uboczne i nie do końca jesteśmy w stanie przewidzieć, co się stanie po połknięciu tabletki. Wystarczy zerknąć na ulotkę któregokolwiek leku i można się przerazić, ale jednak zwykle jeśli bierzemy je rozsądnie, to unikamy szkodliwych efektów. Stąd właśnie kalendarz szczepień, który precyzyjnie określa, co można, a czego nie.
    5. Szczepienia są tak dobierane, żeby zapewnić grupową odporność (czyli chronią też osoby, które nie mogą być szczepione) na choroby, które są groźne na danym terenie. Kiedy ostatnio było głośno o tym, że umarły 4 miasteczka, bo przetoczyła się choroba? No właśnie.
    6. SZCZEPIENIA NIE POWODUJĄ MUTACJI PATOGENÓW.
    Wirus atakuje ->napotyka pacjenta zaszczepionego -> zostaje zwalczony, koniec jego ścieżki
    Wirus atakuje -> spotyka pacjenta nieodpornego ->rozwija się -> próbujemy pozbyć się go lekami -> on się namnaża i cześć patogenu staje się odporna na leki -> uodporniony patogen rozprzestrzenia się dalej -> walka ze zmutowanym patogenem, którego nie wiadomo czym leczyć.
    Między innymi dlatego tak ważne jest branie antybiotyków do końca- pozwala to na zabicie całej populacji bakterii i uniemożliwia powstawanie szczepów opornych.
    7. Niestety o samym NOP nie jestem w stanie za dużo powiedzieć, gdyż nie znam dokładnych statystyk. Na pewno się zdarzają. Na pewno części są winni lekarze, którzy nie zebrali wszystkich informacji o dziecku. Część jednak jest przypadkowa, znaczna z nich jest łagodna – sama jako dziecko gorączkowałam po podaniu szczepionki.
    Mniej więcej tyle. Pozdrawiam serdecznie, miłego weekendu 😉

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Dziękuję za wyczerpujący komentarz 😉 Negatywne nastawienie przeciwko szczepionkom brzmiące w tekście, jest wynikiem wielu wątpliwości i niewiary w słuszność wielu szczepionek. Jak napisałam powyżej, zdaję sobie sprawę, że co poniektóre są niezbędne, jednak w ostatnich latach pojawia się ich zdecydowanie za dużo i za często. Co do zachorowań, to umyślnie omijam statystyki podawane do ogólnej informacji i tworzę swoje pytając ludzi dookoła czy i z jakimi ciężkimi zachorowaniem u dzieci spotykają się w swoim otoczeniu i zadziwiające jest, że jak na razie od nikogo nie usłyszałam, że zachorowania przeciw którym się szczepimy (poza grypą) spotkało kogoś w ich otoczeniu. Czy takie pojawiło się w Twoim? Słyszę jedynie słowa obawy wynikające z informacji zasłyszanych w serwisach informacyjnych lub bezpośrednio u lekarzy. Częściej natomiast spotyka się przypadki powikłań i komplikacji poszczepiennych ( w moim otoczeniu zanim 3 przypadki, gdzie dzieci po zaszczepieniu w wieku 2 miesięcy zapadły na nieuleczalne choroby). Inną ciekawostką jestem ja sama. Szczepionki jakie przyjęłam, to Polio i przeciw Odrze. Być może dzięki nim nigdy nie zachorowałam na te choroby. Poza tymi nie przyjmowałam innych i o dziwo całe życie jestem zdrowa jak rydz! NIGDY nie przyjmowałam też ŻADNYCH antybiotyków a infekcje i wirusy przechodzę łagodnie lecząc je naturalnymi/ domowymi środkami. Żadnych szczepień przeciwko grypie i innym wymyślnym wirusom nie przyjmuję, więc jak to się dzieje że te wszystkie choroby rozdmuchane przez świat medyczny jeszcze mnie nie zaatakowały? Być może przemysł farmaceutyczny wie, że ludzie obawiają się choroby i wykorzystuje ten strach, by tworzyć coraz to nowsze specyfiki czy to w postaci szczepionek czy też zwykłych leków? We wszystkim należy zachować umiar, nawet w dbaniu o zdrowie 🙂

      Polubienie

      1. byEnought pisze:

        Właśnie dlatego nie słyszysz, że znaczną część społeczeństwa jest uodporniona i istnieje grupowa odporność. Dlatego na przykład nie ma już ospy prawdziwej :).

        Wiesz, ja głównie doświadczenie zbieram z oddziałów, natomiast sama w rodzinie mam dziecko z obniżoną odpornością, które na kilkumiesięcznym wyjeździe do Niemiec złapało gruźlicę (tam szczepienia na tę chorobę od jakiegoś czasu nie są obowiązkowe).

        Jeśli chodzi natomiast o antybiotyki, to lekarze je przepisują zbyt często i o tym bardzo często się mówi, zarówno w internecie jak i na wszelkiego rodzaju konferencjach medycznych.

        Natomiast sama jak miałam w zeszłym roku anginę i osobę z chorobą nowotworową w domu, to czym prędzej leciałam po antybiotyk, gdyż dla niej bakteria, którą prawdopodobnie byłabym w stanie sama zwalczyć mogła okazać się wyrokiem. Nie mówiąc o tym, że sama też wolałabym za kilkadziesiąt lat nie dostać diagnozy „gorączka reumatyczna” ;).

        Plus pytanie, czy choroba dzieci faktycznie miała związek ze szczepieniem. Bo jest to tylko jedna z możliwości. druga brzmi „szczepionki powodują autyzm”, gdzie przypisuje im się działania będące tylko zbiegiem okoliczności.

        A jeśli chodzi o umiar – zdecydowanie się zgadzam, dlatego jestem przeciwniczką stałego zażywania suplementów diety – zdecydowanie preferuję kiełki 😀

        Polubienie

      2. Introweska pisze:

        Ta przypadkowa zbieżności autyzmu i innych chorób jest podejrzanie często kojarzona ze szczepieniami…Nagonka? A może niedostatecznie testowane szczepionki są podawane zbyt mechanicznie bez uprzedniej analizy? Napisałam ten tekst by uzyskać odpowiedzi na zadawane przeze mnie pytania:) Chciała bym stanąć po Twojej stronie, jednak jak na razie pojawiające się argumenty nie przemawiają wystarczająco by mnie przeciągnąć z punktu 50/50 na 100%.

        Polubienie

  3. Fantom pisze:

    Jestem przeciwnikiem obowiązkowych szczepień (kto chce niech się szczepi, lecz mnie ani mojej rodziny do tego nie zmusza!). Problem odnośnie tego czy szczepienia są dobre czy złe bierze się według mnie przede wszystkim z tego, że ludzie nie mają wiedzy na temat zdrowia, na temat działania ich organizmu. Nie zastanawiają się nad reakcjami jakie w nich zachodzą, nad tym co jest przyczyną a co skutkiem (medycyna nagminnie myli skutek z przyczyną!). Brakuje edukacji w tym temacie, bo wiedza o chorobach to nie wiedza o zdrowiu. Leczyć się można do zasranej śmierci. 😉
    Zadam dość istotne pytanie – jaka jest rola chorób infekcyjnych oraz wirusowych w utrzymaniu przez organizm homeostazy, czyli zdrowia?
    A teraz odpowiedź – łańcuch jest tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo. Co to oznacza? Tylko lub aż tyle, że organizm potrafi wykorzystać wirusy (grypa!) i bakterie do robienia porządków w swoim organizmie, czyli do usuwania nadmiaru odłożonych toksyn oraz słabych komórek, których sam nie jest w stanie usunąć, bo jest ich w pewnym momencie już za dużo. Bardzo duże znaczenie mają w tym przypadku choroby wieku dziecięcego, więc powinno się te choroby odchorować, jeśli zachodzi taka potrzeba (a o tym decyduje organizm). Często przebieg tych chorób jest bezobjawowy, więc nawet nie wiemy, że je przeszliśmy. Ale to zależy już właśnie od stanu organizmu.
    Oczywiście tylko idiota po przeczytaniu mego komentarza zaczął by szukać sposobu na zachorowanie w celu poprawy swego zdrowia. To organizm sam decyduje czy jest w stanie przeprowadzić „porządki”, my w tym momencie nie powinniśmy mu w tym przeszkadzać. Istnieje też możliwość, że organizm jest tak słaby, że sobie nie poradzi, ale do tego potrzebna jest nam właśnie wiedza odnośnie naszego organizmu, poznanie go. Bez tego jesteśmy skazani na kalekarzy i wieczne chorowanie.

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s