Marnowanie żywności

„Żyjecie jak mrówki – jecie co popadnie i umieracie grubi” – powiedział amazoński szaman. Ja bym dodała – umieracie grubi i chorzy, bo nie potraficie opanować popędów żywieniowych. Brak szacunku do żywności jest bardzo zgubnym i złym nawykiem.

Na świecie produkuje się o wiele za dużo żywności i o wiele za dużo się jej marnuje. System kapitalistyczny – „dobrobyt”, przyzwyczaił społeczeństwo do bycia wybrednym, uczy nas jak nie szanować żywności, bo przecież mamy jej nadmiar i robi z nas stado kierowanych i zmanipulowanych istot, których celem nadrzędnym jest kupowanie małowartościowego i taniego jedzenia.

Trwonimy i marnujemy tony produktów spożywczych; w skali całego globu, rocznie na śmietnik trafia 1,6 miliarda ton żywności! Przeciętny Kowalski wyrzuca do kosza tyle samo ile zjada! Rocznie zbiera się tego średnio 235 kg – na jednego człowieka jest to o wiele za dużo. Przykre jest, iż dla wielu marnujących żywność ludzi, nie wydaje się to być problemem. Marnowane i trwonione jest wszystko, na co tylko natrafia nasze spojrzenie.

in09x8b04uk-peter-feghali

Kult perfekcjonizmu doprowadził nas do sytuacji, gdzie ponad połowa warzyw i owoców prosto z pół uprawnych trafia na wysypiska śmieci lub gnije na polu, ponieważ nie spełniły one wymogów estetycznych. Walory smakowe takiego odrzuconego warzywa lub owocu, są w 100 % takie same, jak tego idealnie estetycznego, różnią się jedynie tym, jak postrzega je klient – MY! Sama byłam wielokrotnie świadkiem, gdy ktoś odmawiał zakupu dyni lub ogórka, bo miały one minimalnie inny kształt od pozostałych na wystawie sklepowej. Patrzymy na takie warzywa lub owoce jak na gorsze, jakby zepsute, tym samym wysyłając na śmietnik dobry produkt.

titu0k1e0ue-brooke-cagle

Podobnie sprawy się mają z mięsem. Większość zwierząt mordowanych ku uciesze podniebień, w ogóle nie trafia do sprzedaży z podobnych powodów jak te, które wymieniłam powyżej. Spożywany jest zaledwie mały ułamek, większości ląduje w koszu bo termin się skończył, bo kupiliśmy za dużo, bo coś nam w nich nie odpowiada. Miliardy zwierząt przechodzą katuszę na farmach grozy, by klient kupił tanią paczuszkę mięsa o idealnym kolorze oraz kształcie i wyrzucił jej większość do śmietnika. Coś poszło w tym systemie bardzo nie tak!

Warto wspomnieć, że wartości odżywcze mięsa produkowanego na skalę masową, są gorsze od tych sprzed lat. Zawierają więcej tłuszczu, zwierzęta są faszerowane sterydami by szybciej rosły i antybiotykami, by żadną choroba nie zakłóciła szybkiej produkcji. Jak twierdzi Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), połowa światowej produkcji antybiotyków trafia właśnie do zwierząt na farmach. Smacznego!

Interesujący jest też fakt, że globalna produkcja mięsa uwalnia więcej CO2, niż wszystkie rodzaje transportów razem wzięte. Generowane gazy stanowią 14,5% światowej emisji gazów cieplarnianych, co potwierdza raport brytyjskiego instytutu Chatham House.

Jak nie trwonić żywności:

  1. Planuj swoje posiłki na cały tydzień, śniadania, obiady, kolacje. Dzięki temu unikniesz kupowania produktów zbędnych.
  2. Nie rób zakupów będąc głodnym! Kupujesz wtedy więcej i bezmyślnie wybierasz towar.
  3. Mrożenie! Widzisz, że nie zdążysz czegoś zużyć w terminie, włóż to więc do zamrażarki, zużyjesz to innym razem. Byle by nie wyrzucać!
  4. Raz w tygodniu`zrób zupę lub sałatkę „śmieciową” z produktów, których masz nadmiar.
  5. Wykorzystuj resztki, to też jest żywność. Zamiast wyrzucać piętki chleba, zostaw je do wyschnięcia i zrób z nich bułkę tartą.
  6. Rób kompost z odpadków, który może być przeistoczony w odżywkę dla Twoich roślin.

drqe37u-1-0-peter-hershey

Introweska

19 myśli w temacie “Marnowanie żywności

  1. blantus pisze:

    Niestety, marnujemy bardzo dużo jedzenia. Co gorsza UE także przykłada do tego rękę, bo np ogórki nie spełniające wymagań kształtów nie mogą zostać sprzedane jako pełnowartościowe… jest wiele takich smaczków, dodatkowo po świętach przechodząc mieedzy osiedlami mozna znalezc naprawdę niezłe rarytasy na smietnikach, dosłowniee wyrzucone całe dania! Poza tym mam wrażenie, że wszystko jest pryskane takim badziewiem, że szkoda słów. Pozdrawiam 😉

    Polubienie

  2. loliek pisze:

    Ja walczę sama ze sobą, bo mam tendencję do „brania na zapas”. I ten zapas to rzadko kiedy faktycznie jest potrzebny. Widok jedzenia w koszu jest gorszy niż widmo pójścia do sklepu, jeśli faktycznie czegoś zabraknie i to sobie zawsze powtarzam jak łapa w sklepie zaswędzi 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. paulinapachla pisze:

    My ludzie mamy sporo złych nawyków, które muszą się obrócić przeciwko nam. Czasem jeżdżę na wakacje ” all inclusive”. Tam są ludzie, którzy nierzadko ważą dobrze ponad 100 kg, a na talerzach tona jedzenia. Oczywiście też dużo jedzenia ląduje w koszu. Masakra. Zachowujemy się jak świnki.
    Czuję wstyd, wyrzucając jedzenie, dlatego ograniczyłam to ostatnio do minimum: mam mało w lodówce, mrożę, kupuję na bieżąco i zdrowe produkty. I teraz jest git. Do tego poszłam na dietę, jestem ponownie szczupła. Jem mało i zdrowo. I dobrze mi.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Introweska pisze:

      Bydło emituje gazy cieplarniane w wyniku zachodzących w nich procesów trawiennych. Do tego emisja CO2 z maszyn i urządzeń używanych przy produkcji mięsa, wycinka lasów pod farmy hodowlane i do atmosfery trafia niemal 15% światowej dawki gazów cieplarnianych. Sprawa jest zbyt poważna by się nią nie interesować.

      Polubione przez 1 osoba

  4. Arcydzielna pisze:

    Ja doznałam szoku kiedy tak naprawdę dotarło do mnie ile jedzenia się marnuje kiedy jeszcze na początku studiów zaczełam prace w kfc i byłam zmuszona do wyrzucenia kilku kilogramów kurczaka bo był 1 min po czasie jaki sugerowały „standardy” lerzenia na ladzie grzewczej… pamiętam że po prostu nie mogłam w to uwierzyć i tak było tam ze wszystkim. Każdy mówił że sie przyzwyczaja, a kierowniczki śmiały się ze robią raz w tyg przegląd lodówki w domu i połowa ląduje w koszu!
    To dało mi do myslenia, ale zamin zaczełam zmiany troche mineło. Teaz z perspektywy czasu (zostałąm veanką) mogę powiedzieć ze zmiany nie dojda do takich miejsc szybko bo konsumpcjonizm i chęć kupienia wiecej za taniej przerasta ten świat. Jedynie mozna zmienic siebie samego- od nas „szarych robaczków” wszystko się zaczyna- ale jak tu ruszyć szarą masę?- ludzi, których spotykam to nie obchodzi. Ręce opadają. Czuję bezsilność…

    A planowanie jadłosisów jest bardzo przydatne, jak dostałąm rozpisane jedzenie od dietetyka naprawdę nie było sytuacji z kupieniem zbędnych produktów.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Introweska pisze:

      Wyobraź co się dzieje w skali globalnej…KFC, markety, domostwa. Miliardy ton odpadów! Konsumpcjonizm wyniszcza nas i naszą Planetę. Gratuluję przejścia na veganizm 🙂 sama jestem wegetarianką skłaniają się ku Twojej diecie. Pozdrawiam

      Polubienie

  5. piotradamczyk90 pisze:

    Był kiedyś w Polsce przypadek pewnego właściciela piekarni, który oddawał niesprzedane pieczywo potrzebującym. Okazało się, że musiał od tego wszystkiego odprowadzić podatek. Udupiono go. Interes zamknął, bo finansowo się nie podniósł.

    Zatem czasem się nie dziwię, że żywność jest marnowana, skoro oddawanie jej biednym jest karane.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Introweska pisze:

      Naszczęście to się już zmienia. W kilku krajach Europy jak Francja czy Irlandia, towar niesprzedany należy oddać instytucjom charytatywnym. Nawet w Polsce senat pracuje nad tym zagadnieniem. Zmiany należy jednak zacząć od własnej lodówki😉

      Polubienie

  6. kubamtopor pisze:

    Oczywiscie, ze sensowne jest racjonalne planowanie wlasnej konsumpcji ale niestety problem o ktorym piszesz jest do tego stopnia wpisany w ogolny mechanizm produckji i sprzedazy zywnosci, ze tak naprawde trudno jest sobie wyobrazic sposob w jaki moglibysmy ograniczyc ten kapitalistycznie wypracowany uklad bez wejscia w dyskuje na poziomie globalnej ekonomii.
    I ten sam problem niestety dotyka wielu innych dziedzin, niech moda i przemysl tekstylny bedzie tylko jednym z przerazajacych i porazajacych przykladow.

    Polubienie

  7. czarrnaodkuchni pisze:

    Nie rozumiem ludzi, którzy kupują i gotują za dużo, a potem wyrzucają, to efekt kompletnej bezmyślności :/ Ja staram się prawie wcale nie wyrzucać jedzenia i nigdy nie robię dużych zakupów świeżych rzeczy na zapas. Nawet jak mam pustą lodówkę, to zawsze znajdą się jakieś mrożonki, puszki i makarony z których można przygotować obiad zamiast biec do sklepu i już, natychmiast kupować nową partię jedzenia…

    Polubione przez 1 osoba

  8. Gapcio pisze:

    Dzisiaj jest 2 stycznia.Będąc w sklepie dostrzegłem jogurt z datą przydatności do 1-go stycznia.Wybrałem ten,który można spożyć do 12-go.W ten,w pełni świadomy sposób uniknąłem wyrzucenia jedzenia?A może zamiast wyrzucić samemu pozwalam wyrzucić pracownikom sklepu lub ewentualnie producentowi,któremu być może zwrócą przeterminowany produkt?
    Zgadzam się z twierdzeniem,że żywność jest powszechnie marnowania.Może jest zbyt tania?A jeśli jest,to czemu tylu ludzi na nią nie stać?
    Moim zdaniem problem jest inny.Potrafimy wiele,a jednocześnie nie potrafimy rozwiązać problemu biedy i głodu.Uważam,że temu powinniśmy poświecić całą energię i kreatywność.Bo wolę być krytykowany za to,że zamiast wędki daję biednemu rybę,niż być stawianym pod pręgierzem,bo jem mięso,czy jaja zamiast trawy.
    Zgodzicie się,że łatwiej oceniać,krytykować innych,niż wymyślić skuteczny sposób zagospodarowania nadwyżek zanim się zepsują?
    Niech każdy stanie przed głodnym,spojrzy mu w oczy i opowie o świątecznych potrawach,na które czekał cały rok,a potem wyrzucił,bo nie zdążył zjeść zanim zaczęły dziwnie smakować.
    Proszę,zamiast się spierać,zróbmy burzę mózgów jak wykorzystać wyprodukowane jedzenie,bo nie zabronimy producentom je produkować.
    A sposób produkcji,to już inna historia.

    Polubione przez 1 osoba

  9. Karolina pisze:

    Bardzo ważny temat! Za czasów studenckich pracowałam w jednej z sieci fastfoodów, i byłam w szkoku, ile jedzenia wyrzuca się tam do śmieci! Od tamtego czasu zdecydowanie uważniej dobieram rzeczy na zakupach, stosowanie planu posiłków z listą zakupów też bardzo pomaga. Jeśli mam nagłą zachciankę na coś spoza planu, to np. w Tesco są półki z produktami o kończącej się dacie ważności – staram się wybierać produkty z tych miejsc. Niestety, można zacząć porządki od własnej lodówki, ale największą szkodę wyrządzają placówki takie jak restauracje czy szpitale, bo włąśnie tam wyrzucane są bezmyślnie ogromne ilości jedzenia… W szpitalu, w którym obecnie pracuję, posiłki wyglądają lepiej niż w niejednej restauracji, a mimo to albo pacjenci ledwie ruszą i porcja idze do wyrzucenia, albo zamawia się zawsze1-2 porcje ekstra, w razie nagłego przyjęcia – i to wszystko ląduje na śmietniku…

    Polubione przez 1 osoba

  10. mefistowy pisze:

    Ja akurat kupuję warzywa, czy mięso i mrożę od razu. Co tydzień jadę na farmę i kupuję sporo mięsa, które starcza na tydzień i wszystko idzie do zamrażalnika. Tak samo warzywa. Tylko z owocami jest problem, bo nie każde chce dać się mrozić.
    Mięso kupuję tylko na farmie, gdzie widzę jak żyją zwierzęta i wiem, że nie przeżywają tam terroru. Ich mięso jest świeże, nie jest wielokrotnie mrożone (częsta praktyka supermarketów), więc po mrożeniu dalej ma swoje walory smakowe, a nie odór padliny.
    Co nie znaczy, że nie wywalę czegoś, czego data się skończyła i zaczyna podejrzanie smakować/pachnięć (albo zachowywać). Marnowanie jedzenia marnowaniem jedzenia, ale nie mam ochoty bić się z salmonellą, czy zatruciem pokarmowym w kraju, gdzie ze wszystkim walczy się z paracetamolem (który – nota bene – potrafi być gorszy niż niektóre antybiotyki).

    Polubione przez 2 ludzi

  11. mierzwiceikrainabugu pisze:

    Też uczę się nie marnować. Też przeraża mnie to, jak na tym świecie panoszymy się. Czasem sobie myślę, że wolałabym raz na pół roku zjeść pomarańcze, oliwki itp., a nawet cały rok żyć skromnie, bo nuży i obrzydza mnie to nasze codzienne świętowanie, które już doprowadziło do totalnego nieposzanowania zwierząt, roślin i ludzi (którzy przy tym ciężko pracują) 😦
    Szczęście w nieszczęściu, które jest jedną milionową procenta: mamy kury, kozy, koty i psa… nic w naszym gospodarstwie się nie zmarnuje 🙂

    Polubienie

  12. bdlz pisze:

    Witaj, Introwesko, zaglądam tu po sporej przerwie i widzę płodny tekstowo grudzień i styczeń 🙂 fajnie, tak trzymać. Dzięki też za wpadnięcie do mnie.

    Kolejny ważny i ciekawy temat w Twoim wykonaniu. Warto takie poruszać, bo zawsze (choćby małej) części ludzi dadzą do myślenia i zachęcą do zmiany.

    Zgadzam się z wieloma rzeczami, a od siebie mogę dorzucić takie porady – może komuś się przydadzą:
    – jeść maksymalnie proste jedzenie, jak najmniej przetworzonego. Pierwsze potrafi być też tańsze niż drugie, np. jabłko a jakiś paczkowany wymyślny mus jabłkowy, który tego owocu ma i tak śladowe ilości
    – jeść produkty wymagające ugotowania albo zasuszone, np. makarony, kasze, ryże, warzywa bobowate. W takim stanie „obowiązują” długo, a ugotować można je też w małych ilościach, które się zje, a nie wyrzuci
    – szanować jedzenie w ogóle (nie tylko chleb) jako „owoc ziemi i pracy rąk ludzkich”, bo to dzięki niemu człowiek żyje. Wyrzucać jedzenie to jak powiedzieć przyrodzie i ludziom, którzy je wytworzyli, żeby się pier**lili razem z nim – celowo tak mocno to ująłem
    – owoce i warzywa kupować nieidealne (nieregularne kształtem, mające skazy, pokryte ziemią – wszystko z umiarem) prosto od hodowców – tu przyda się lokalny targ. Sam mam na takim sprawdzonych ludzi od danych towarów, a celowo szukam np. marchewek czy buraków w ziemi, bo ona jest ich naturalnym środowiskiem wzrostu i barierą ochronną. Czyściutkie w sprzedaży nie budzą mi aż takiego zaufania
    – owoce i warzywa myć bezpośrednio przed jedzeniem.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz