Jak d**ą o ścianę, czyli komunikacja bez zrozumienia

Dawno, dawno temu, kiedy człowiecze ego nie było tak nabrzmiałe i zadufane w sobie, kiedy społeczeństwo pragnęło być wspólnotą a nie zbiorem indywiduów, kiedy świat nie nakazywał być lepszym, bogatszym, istotniejszym, wtedy to człowiek posiadał umiejętność rozumowania tego, co inny człowiek pragnął przekazać werbalnie… Miało to miejsce bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dawno temu. A może to tylko mit?!

Na podstawie obserwacji bliskiego mi grona zauważam, iż w komunikowaniu się, chodzi najczęściej o to, by być górą, by mieć rację i by nasze było „na wierzchu”.

Wiadomo, gdy z kimś rozmawiamy ciężko jest skupić się na tym, co dana osoba chce powiedzieć (zwłaszcza gdy rozmawiamy z kimś o całkowicie odmiennych poglądach, lub z osobą przez nas nie lubianą), ponieważ jedyne co chcemy w tym momencie zrobić to udzielić tej osobie odpowiedzi; jak najszybciej i jak najdobitniej przedstawić nasz argument.

Kiedy to my narzucamy rytm rozmowy jesteśmy górą. Znika powinność słuchania i zrozumienia naszego rozmówcy. Istnieje tylko wewnętrzny głos naszego ego, uśmiechający się przekornie z satysfakcją bycia lepszym. Tylko po co?

Ileż to razy wszyscy prowadziliśmy rozmowy typu:

– Ale miałam kiepski dzień.

Na co nasz rozmówca odpowiada:

– A nawet mi nie mów, u mnie to dopiero była rzeź!

Po czym nie dopuszczając nas do głosu, wylewa strumień swoich doświadczeń.

Takie rozmowy, w których nasze wypowiedzi czy wyznania zostają zepchnięte na drugi plan, najlepiej pokazują jak piłeczka się odbija od ściany obojętności drugiego człowieka. Nie zostaliśmy wysłuchani, ponieważ ktoś stwierdził, że jego wypowiedz jest o wiele ważniejsza i ciekawsza . Nadłożył swoją myśl nad naszą, co wskazuje na brak słuchania i zrozumienia.

W rozmowie z drugim człowiekiem nie mamy prawa stawiać się ponad nim. Jeżeli już zdecydowaliśmy się na konwersację, to w niej uczestniczymy! Jeżeli rozmowa nas nudzi lub irytuje, to ją zakończmy. Zawsze mamy wybór pomiędzy szczerością a zakłamaniem.

Nie ma niczego gorszego od płytkiej, małostkowej, udawanej i monologicznej rozmowy, z której nic nie wynika. A takie rozmowy słyszy się i uczestniczy się w nich najczęściej.

Zapewniam Was, że w chwili, w której zwolnicie podczas rozmowy z kimkolwiek, gdy posłuchacie bez chęci jak najszybszej odpowiedzi, gdy skupicie Waszą jakże roztrzęsioną na wszystkie strony świata uwagę na tej właśnie chwili i na tym własnie człowieku, to nie ważne czy to będzie Wasz wróg czy przyjaciel, usłyszycie to co powinniście. To, że ten niepozorny człowiek, chce w jakiś sposób zaistnieć, chce podzielić się z Wami ważnymi (wedle jego wartości, które należy szanować) informacjami. Od każdego człowieka możemy się czegoś nauczyć, jeżeli tylko poświęcimy mu ten czas o który niewerbalnie nas prosi wchodząc z nami w rozmowę. SŁUCHAJ WIĘCEJ NIŻ MÓW, a otworzy się przed Tobą nowy świat.

Bardzo ważny przekaz @Ted talks

Długo nieobecna, lecz nadal istniejąca;

Introweska

14 myśli w temacie “Jak d**ą o ścianę, czyli komunikacja bez zrozumienia

  1. świechna pisze:

    Nie wiem czy tak było, że dawniej ludzie się komunikowali. To ładne zdanie, ale nie za bardzo wiem, gdzie miałabym sprawdzić jego wiarygodność. Z pewnością sto lat temu dzieci bardzo rzadko szczerze rozmawiały ze swoimi rodzicami, bo taki był nakaz kulturowy. Poza tym hm … “słuchaj więcej niż mów” … no dobrze, ale jeśli tamta osoba mówi, to z kolei ona się nie rozwija, bo za dużo mówi … dziwna mi wyszła ta puenta 🙂
    Pozdrawiam 🙂 ❤

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Witaj! Dziękuję, że tutaj wpadłaś! Ludzkie ego ewoluuje z pokolenia na pokolenie, i to ono dyktuje nam kim mamy się stawać (niestety). To samo ego sprawia, że nie wsłuchując się w słowa drugiego człowieka potrafimy go ocenić i zaszufladkować po jedynym zaledwie zadaniu, często nie mając pojęcia, o czym ta osoba tak naprawdę mówi 🙂.

      Polubione przez 1 osoba

      1. świechna pisze:

        Bywa i tak, że nie mamy pojęcia. A czy ego ewoluuje … nie wiem. Tzn. nie wiem, czy dawniej było z komunikacją lepiej. Gdy spojrzymy na ówczesną literaturę wydaje się, że problemy z porozumieniem się były podobne, jeśli nie większe, bo do zwykłego zaniechania dochodziły konwenanse.

        Polubione przez 2 ludzi

  2. mefistowy pisze:

    Jestem akurat typem, który więcej słucha niż mówi i mogę stwierdzić, że poza umiejętnością słuchania zanika nam też potrzeba bycia słuchanym, bo ilekroć wsłuchuję się w czyjąś opowieść do końca, to spotykam się ze zdziwieniem. Ludzie chyba oczekują relacji typu „każdy gada co chce i mało to kogo obchodzi”.

    Polubione przez 1 osoba

  3. eulalia87 pisze:

    dobrze, że jesteś… jakis czas temu przeczytałam gdzieś, że rozmawiamy głównie po to aby obwieścić swoje zdanie ;P

    każdy z nas potrzebuje uwagi… jedni dostają jej więcej, choć tego nie zauważają, inni instynktownie usuwają się w cień… jednak dobrze miec z tyłu głowy… że żeby dostać trzeba chcieć… i to wyartykułować….

    Polubione przez 1 osoba

  4. paulinap pisze:

    A ja głównie słucham, ale nie zawsze dokładnie. Jednak się staram. Wiem bowiem, jakie to niefajne. Niestety, to częsty problem, nawet najbliżsi nie słuchają. Mam też taką znajomą, której telefonów niestety zaczęłam unikać, bo dużo mówi, i to ona głównie mówi, a jak ja próbuje, to ona mi się ciągle wcina, nawet jak zada mi pytania i próbuję odpowiedzieć… Kiedyś próbowałam ostro i głośno dokończyć w końcu to, co mówiłam. Jej reakcja- jeszcze głośniej i bardziej agresywnie, byłam w szoku. Tak więc rozmawiamy teraz bardzo, bardzo rzadko. Na żywo jest trochę lepiej ;-).

    Polubione przez 1 osoba

  5. babiegory pisze:

    W punkt!! Niezwykle często kończę „zalana słowotokiem” i „czyimś, które musi być na wierzchu”. Wiec jako ktoś kto chce rozmawiac i aktywnie słuchać, rozmawiac ze zrozumieniem, słuchać ale i być wysłuchanym, kończę ostatecznie wycofując się z takiej „rozmowy” po angielsku, bo wiem ze druga strona jest nastawiona wyłącznie na „nadawanie”. Ale mam wrażenie ze ta powierzchowność to wpływ naszych czasów. Wszystko ma być przecież szybko, na już, liczy się to co pokazujesz, nie co myślisz…

    Polubione przez 1 osoba

  6. Ultra pisze:

    Tak ja zauważyłaś, ludzie lubią mówić o sobie, ponieważ mają rozbuchane ego.Nauczeni oglądania smartfonów, klikania, nie umieją słuchać i nie mają czasu na rozmowy o problemach innych. Każdy skupiony na sobie.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  7. Anita Klemm pisze:

    Tak, każdy chce być tą warstwą wyżej na torcie. Moja racja, twoja, moja itd. Niektórzy chcieliby być wręcz jego wisienką. Nie rozumieją, że to w ogóle nie ważne. I tak wszystkie warstwy skończą tak samo… 😀
    Nie rozumieją o czym mówi rozmówca, bo zanim dosłucha czy doczyta do końca, już układa kontra odpowiedź. A czasem pyta tylko dlatego, bo sam chce coś powiedzieć na ten temat i chce tylko być wysłuchany, słuchać już nie chce. Komunikacja leżała, leży i być może leżeć będzie. To skomplikowane jest. Tak, kiedyś wyglądała inaczej; nie było buziek na telefonie, serduszek, tylko był człowiek i jego twarz. Chciałaś pogadać, musiałaś pójść. Dziś mamy komputery, telefony, internety, a człowiek jest za jego murem. Niby czyta, co napisaliśmy, ale nie rozumie nic czasem. Nie możemy dotknąć jego twarzy, powiedzieć swoją twarzą więcej niż tysiącem słów i zamiast tego wysyłamy serduszko w wiadomości telefonicznej lub wściekłą minkę. Dzieciaki zamiast bawić się razem na podwórku i uczyć się realnie tej komunikacji, siedzą przed kompem, każdy przed swoim i rozmawiają o zabawach na czatach. Dzisiejsze realia tej komunikacji już chyba nie poprawią. I nie twierdzę, że komputery czy technika to zło, żeby było jasne.
    A ego dla mnie całkiem dobry nauczyciel. Kiedy widzę jego poczynania, ta obserwacja pomaga mi w odrabianiu lekcji. Wiem nad czym powinnam popracować, co leży, co kuleje. Nawet rozbuchane ego jest lekcją. Ale kto dziś chce odrabiać lekcje; obserwować i słuchać…?

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz