Prawdę mówiąc…

Dlaczego tak trudno przychodzi nam mówienie prawdy? Obawiając się, że urazimy drugiego człowieka, wolimy zapełniać jego głowę miłymi/małymi kłamstewkami aniżeli surowszą, lecz szczerą prawdą.

W naszym społeczeństwie powstał swego rodzaju kult bycia miłym, uśmiechniętym lecz nieszczerym. Tzn. Można być szczerym, ale tak by nikogo nie urazić! Dlaczego tak bardzo obawiamy się, że ktoś przez chwilę poczuje się gorzej? Toć to jedno z odczuć życia jest zaraz po szczęściu i zadowoleniu! Szaleństwo kultu bycia miłym lecz nieszczerym, jest pokręcone i na dłuższą metę szkodzi. A to dlatego, że jakiekolwiek sprzeczne uczucia bądź sygnały przez nas wysyłane lub odbierane, powodują wewnętrzny konflikt, pękający zwykle w sytuacjach stresowych lub zwyczajnie po alkoholu. Obchodzimy się z sobą jak ze złotym jajkiem, bo wolimy nieszczerą akceptację od szczerego odrzucenia.

Jako ludzie mamy to do siebie, że zawsze próbujemy się gdzieś dopasować. Czy to w nowej pracy staramy się by szef nas polubił, czy też chcemy zrobić wrażenie na znajomych, lub kiedy chcemy coś bardzo osiągnąć lub zdobyć.  Wizja odrzucenia przez szefa, partnera czy przyjaciela jest dla wielu z nas tak straszna, że wolimy założyć konformistyczną maskę i iść przez życie grząską ścieżką kłamstewek.  By nie stracić relacji, poważania bądź pozycji, postępujemy tak jak wypada, a nie tak jak byśmy chcieli. Cyniczne jest, że to właśnie relacje zbudowane na tej surowej prawdzie są najmocniejsze i najtrwalsze!

Nie mówimy prawdy, bo ludzie mimo wszystko się z nią utożsamiają ale jej nie akceptują! Dlatego nasz marny gatunek ludzki wymyślił sobie, że łatwiej będzie się oszukiwać i żyć w swoistej iluzji, aniżeli być ze sobą całkowicie szczerym.

Osobiście wolę gorzką prawdę od słodkiego kłamstwa. Wolę stąpać po twardym lodzie a nie grząskim wrzosowisku. Za szczerość nie przepraszam!

Introweska

 

 

26 myśli w temacie “Prawdę mówiąc…

      1. bagienny pisze:

        Nie zabolało, zirytowało. Tyle, że Twój komentarz nie miał nic wspólnego z prawdą – za to reakcja była dla mnie zaskoczeniem. Nie owijam w bawełnę, staram się tylko, by mój krytycyzm nie był napastliwy. Posłużyłem się najbliższym przykładem, jaki jest nam obydwojgu znany ;]
        Btw. jako ciekawostkę dodam, że wielokrotnie byłem proszony „okłam mnie czasem” ;]

        Polubienie

  1. kayab92 pisze:

    Ciekawa jestem, jak długo utrzymałby się świat zbudowany na prawdzie. Raczej nie za długo. Dlatego też właśnie prawda jest jednym z ideałów, do których dąży ludzkość. Ideały same z siebie są nieosiągalne. O nich można mówić, pisać. Ty – prozą. Ja- wierszem. Postanowiłam wrócić do blogowania. Zapraszam. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  2. mefistowy pisze:

    Z mojego punktu widzenia to jest to okazanie empatii. W końcu nie muszę być chamem, mogę tolerować odmienną od mojej opinię i nie cisnąć kogoś za to. Nie żyję na zasadzie „jak nie w moją stronę, to w ogóle” i potrafię być przyjacielem choćby radykalnego katolika, bo poza wiarą ma całą gamę pozytywnych cech i zainteresowań.

    Polubione przez 2 ludzi

  3. Seeker pisze:

    Prawdę trzeba mówić wtedy, kiedy jest potrzebna. Kiedy ktoś o to prosi i tego potrzebuje: powinno się walić prosto z mostu.
    Jeśli chodzi o życie codzienne, ja najczęściej robię uniki. Nie umiem się sztucznie uśmiechać i udawać, że kogoś lubię lub interesuje mnie to, co mówi- dlatego wolę w całości unikać. Czasami jednak są sytuacje, w których trzeba wykazać się cierpliwością i taktem.

    Polubione przez 2 ludzi

  4. gosiamac pisze:

    Jestem jak najbardziej na „tak” za szczerością ale…pod pewnymi warunkami. Po pierwsze uważam, że nie proszona o nią nie powinnam się z nią narzucać. Po drugie zawsze zaznaczam, że jest to moje zdanie (gust, przekonanie), które wcale nie musi być zobowiązujące. Po trzecie, gdy muszę skrytykować, zawsze staram się zrównoważyć to czymś pozytywnym. Bo przecież we wszystkim można dopatrzeć się czegoś dobrego. A po czwarte zawsze usiłuję przekazać „niemiłą prawdę” w miarę miły sposób.

    Polubione przez 1 osoba

  5. moderngeishatw pisze:

    Z mojego punktu widzenia bardzo wiele zależy od kontekstu. Przykładowo, jeśli szefostwo jest do d*py i wiesz, że szkodzi firmie, ba widzisz nawet lepsze rozwiązania, to i tak nie możesz sobie pozwolić na szczerość. Dlaczego? Bo Cię wyleją – i pewnie, inną pracę znajdziesz po jakimś czasie, ale ryzyko jest spore. Dwa, są też osoby, z którymi nie warto wchodzić w jakąkolwiek polemikę, bo inteligencją nie grzeszą i czy będziesz z nimi szczera czy nie – skutek jest przeważnie zerowy. Trzy – ludzie nie lubią prawdy jakkolwiek banalnie to brzmi, bo prawda często oznacza krytykę, a spójrz w koło i zastanów się ile osób w Twoim otoczeniu ma dystans do siebie by tę prawdę przyjąć? 😉 Nie zrozum mnie tylko źle, popieram to co mówisz, ale rozszerzyłabym nieco temat, że bywają chwile, gdy szczerość niestety nie popłaca. Groteskowym podsumowaniem byłby przykład dyplomacji w połączeniu ze szczerością. Wyobraź sobie co by było, gdyby wszyscy politycy zachowywali się tak jak nasi i “walili prosto z mostu” co im się w głowach kotłuje…Także hmm…szczerość powinna jak najbardziej funkcjonować wśród rodziny i przyjaciół. Z resztą nie do końca się zgodzę ;)))

    Polubione przez 1 osoba

  6. Sfera Rozwoju pisze:

    Hm, trzeba wziąć pod uwagę też to, że jedni są tacy, że przyjmą wszystko na klatę i nawet jak chwilowo się poburmuszą, to i tak ostatecznie wyjdzie im to na dobre, ale jest też grupa ludzi wrażliwych, nie mówiąc już ‚słabych’ i jeśli do tego są to obce osoby lub słabo je znamy, to ja bym im tu ze szczerą prawdą nie wyskakiwała. 😛 W małżeństwie, przyjaźni lub w relacji z rodzicem, możemy sobie pozwolić na większą szczerość, bo to jednak bliska osoba, ale trzeba też pamiętać, że życie polega w takim przypadku często na kompromisach, a nie wytykaniu nawzajem tego co nam się nie podoba i 100%-owej szczerości, która się wyjawia za każdym razem, gdy mamy na to ochotę. Trzeba też pomyśleć co nam taka szczerość ma ostatecznie dać. Ma poprawić NAM nastrój czy poprawić nasze relacje? Jak tylko to pierwsze, to nie ma co.

    Polubione przez 1 osoba

  7. BIAŁY. pisze:

    Bardzo cenię sobie szczerość, ale nie ośmielam się nazywać swojego zdania – w stosunku do kogoś lub do czegoś, co oceniam – „prawdą”, bo to dla mnie mocne i kategoryczne słowo, ustawiające mnie ponad daną osobą i niedopuszczające mojej pomyłki. Wyrażenie „taka jest prawda” zamieniam raczej na „taka jest MOJA prawda” / „takie jest MOJE zdanie” itd.

    Polubienie

  8. świechna pisze:

    Są momenty, gdy warto być szczerym i gdy nie warto być szczerym. Kłopot polega na tym, że wtedy, gdy nie warto, dość łatwo jest nam być szczerym. A jak trzeba coś komuś powiedzieć, bo od tego zależy np. związek, to mielimy i owijamy w bawełnę. Yhh, no cóż …

    Polubienie

  9. stopociechblog pisze:

    Och z tą prawdą, to nie takie proste. Z wygniatania miejsca na fotelu u psychologa zapamiętałam jej niektóre słowa, myśli, maksymy, np. „prawda nie jest, aby bić nią po oczach”. Dotyczyło to zdrady. Drugi przykład z mojego domu. Wpada do mnie czasem syn, dorosły człowiek, a jednak niedojrzały. Ja staram się podać coś dobrego na stół. U mnie było już po obiedzie, nie spodziewałam się go, więc miałam małe co nieco. Makaron z sosem pomidorowym i ogóreczki małosolne. Cóż okazało się, że sosu było skąpo. Ja na jego miejscu zjadłabym to, podziękowała mamie, ucałowała i pobiegła dalej w świat. A on nakrzyczał, że dla niego to resztki tylko mam. Było mi tak przykro, chciało mi się płakać. Myślałam, jak ja wychowałam moje dziecko.

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Dające do myślenia… Nie mówię tu jednak o byciu aroganckim i wulgarnym, a jedynie o byciu autentycznym. Możliwe, że te dwa pojęcia się nie wykluczają, możliwe też, że są z zupełnie innych planet 😙. Sos pomidorowy z makaronem to moja ulubiona potrawa 👌😉

      Polubienie

      1. stopociechblog pisze:

        Jaka prawda byłaby tu dobra, czy gdyby grzecznie powiedział „mamo tu za mało sosu, nie chcę tego zjeść, bo nie będzie mi smakowało”? czy „nie lubię, kiedy jest mało sosu i czuję się trochę gorzej, że tylko tyle możesz mi podać, ale zjem, żeby nie było ci przykro, bo ty się tak wszystkim przejmujesz”. Myślę, że tu warto zmilczeć swoją prawdę i po prostu zjeść, wypić z mamą herbatkę..

        Polubienie

      2. stopociechblog pisze:

        Trzeba umieć się zachować. Tu prawda typu za mało sosu nie będę tego jadł, nikomu nic dobrego nie przyniosła. Ja czułam gulę w przełyku, o on poleciał jak poparzony i pewnie nim dobiegł raptus do drzwi wyjściowych już żałował, bo przecież ta jego mama dobra, nieba by każdemu uchyliła.

        Polubienie

Dodaj komentarz