„Naród wspaniały, tylko ludzie k***y” – Józef Piłsudski

Zawsze przed moim wyjazdem do Polski, czuję w brzuchu motyle. Myśl o tym, że znowu będę u siebie, z rodziną i znajomymi, delikatnie łaskocze moją świadomość. Plany pobytu w kraju snuję miesiącami, chcąc przeżyć ten czas najintensywniej jak potrafię. Spacery po lesie, odwiedziny znajomych, górska wyprawa oraz czas dla rodziny, są zwykle na pierwszych miejscach mojej listy wakacyjnej.

images

Przepiękne polskie krajobrazy, rosa o poranku i świetliki nocą sprawiają, iż sama myśl o tym wywołuje u mnie tęsknotę i chęć bycia tam każdego dnia. Malownicze pagórki i doliny regionu, z którego pochodzę, zawsze jako pierwsze witają mnie radośnie, rzeki i lasy są następne. Wszystko nasycone żywymi kolorami, jako że zwykle wyjeżdżam do ojczyzny latem lub jesienią. Po krajobrazach witają mnie też ludzie, i tu czar idylli pryska.

Już na lotnisku można poczuć się jak intruz we własnym kraju, gdy celnicy bez słowa ilustrują potencjalnych terrorystów i przestępców. Z jakiegoś powodu na krakowskim lotnisku zawsze czuję się winna, mimo że niczego złego nie zrobiłam :). Obcesowe traktowanie ludzi, przypomina mi atmosferę jednego z azjatyckich lotnisk, gdzie pasażer jest złem koniecznym. Po lotnisku przychodzi pora na kierowców autobusów, sklepikarzy, klientów, po prostu pora na permanentnie zirytowanych Polaków. 

baza-szkoleniowo-wypoczynkowa-lubogoszcz-kasinka-mala-646950
Baza Szkoleniowo-Wypoczynkowa „Lubogoszcz”

Mieszkając w Polsce, nie zauważałam pochmurnych min rodaków, rzeźbiących zmarszczki stresu na ich twarzach. Rzadki uśmiech i pogoda ducha, nie mają szans w starciu z krajową tradycją bycia czymś poddenerwowanym. Czy to sprawami w domu, czy pracą, czy wypadem poza miasto – zawsze jest coś, co może wkurzyć i wyprowadzić z „równowagi”. W dodatku istnieje ta dziwna tendencja, do solidaryzowania się z ludźmi nieszczęśliwymi, podczas gdy Ci szczęśliwi są jakby dziwakami w tym przewrotnym kraju. Nietypowe jest również stawianie Polski ponad inne narody Europy i Świata, odrzucając tym samym pojęcia równości i szacunku wobec „inności”.

Spotykając się z rodziną lub znajomymi, zwykle mam ochotę radośnie kwilić jak to pięknie jest w Irlandii i w innych krajach w których byłam, chcę się cieszyć że dotarłam do Polski, cieszyć się, że mam bliskich mi ludzi na wyciągnięcie ręki, jednak zwykle dawka pesymizmu i negatywnego nastawienia jaką zostaję zbombardowana przez moich rozmówców, zabija we mnie tę radość i sprawia, że już po dwóch dniach wyczekiwanego pobytu, mam ochotę wrócić na „zieloną wyspę” 🙂 Bo polityka dzieli ludzi, bo Kościół, bo mało pieniędzy, bo dużo uchodźców, bo pogoda, bo, bo, bo… Bombardowanie złymi informacjami przybiera na sile po kilku dniach, kiedy okazuje się, że te na początku były tylko przystawką 🙂 im później, tym jest gorzej! Irytacja jest widoczna wszędzie, na ulicach, gdzie ktoś o sekundę za późno wystartował na światłach, w sklepach, gdzie za wolno ubywa kolejka, w urzędzie, gdzie pojawia się petent, a Pani urzędnik akurat zaparzyła kawę, w Kościele, gdzie jakieś dziecko zaczęło płakać… wszędzie! Klaksony, krzyki i naburmuszone twarze, są jakby nowomową Polaków.

I tak po dwóch tygodniach, wracam do mojej Irlandii zniesmaczona i z równie przykrym wyrazem twarzy jak te, które zostawiłam w Polsce. Pan na lotnisku z uśmiechem bierze mój paszport i życzy miłego dnia, a pani w sklepie pyta, czy wszystko ze mną ok 🙂 Tym sposobem minuta po minucie, godzina po godzinie i dzień po dniu, wracam do normalności po upragnionych wakacjach w ojczyźnie.

Po kilku miesiącach znów zaczynam za nią tęsknić, znów widzę oczyma mojej wyobraźni te pagórki i lasy, rzeki i doliny i znów snuję plany na kolejny wyjazd. I tak w kółko już od 10 lat 🙂

13-kasinka-mala-ze-szczeblablog
Beskid Wyspowy

Wpis ten jest moim (własnym) odczuciem i nie miał w zamiarze obrazić bądź skrzywdzić żadnego istnienia.

Introweska

 

64 myśli w temacie “„Naród wspaniały, tylko ludzie k***y” – Józef Piłsudski

  1. AdiMoovi pisze:

    Mam takie samo zdanie o tym smutnym kraju, pomimo ze nie mieszkam za granicą jak Ty. Tyle sie mowi o np amerykanach, jacy są samolubni, sfocusowani na zarabianiu etc…. a wystarczy mi tam pobyc dwa tygodnie i juz widzę ogroooomną roznicę. Wiec Twoj punkt widzenia musi byc jeszcze bardziej dobitny i uwypuklony…

    Polubione przez 2 ludzi

  2. bzdurzenia pisze:

    Pamiętam jak kilka lat temu uśmiechnęłam się do dziewczyny z którą razem jechałam pociagiem. Tak ją to musiało zszokować, że jej naburmuszona mina była jeszcze bardziej naburmuszona. Ale nie poddaję się i nadal uśmiecham się do obcych ludzi.

    Polubione przez 3 ludzi

  3. Robert pisze:

    Bardzo trafne uwagi. Smuci mnie tylko, że głównie przyjezdni widzą te problemy (ja ciągle mieszkam w Polsce). Tu jakby problem był niedostrzegalny. Należę do osób raczej radośnie usposobionych, z wielką dawką nieco skrzywionego humoru – na ogół jestem traktowany jak dziwak. Dlaczego? Bo np. spróbuję zapłacić w sklepie kartą (dla przykładu) Vitay (święte oburzenie to standard), albo z uśmiechem zagadnę o nowy zegarek sprzedawczyni, którą widuję niemal codziennie (wzrokiem zabija!). Skąd się to wszystko bierze? Ta trucizna marazmu, narzekania i niemal potępiania życia doczesnego? Mam brata w Anglii – mocno go utwierdzam, że tam zbuduje sobie życie – tu ja zagrzebie… Osobiście oczywiście się nie poddaję, bo w końcu nikt za mnie mojego życia nie przeżyje…

    Polubione przez 3 ludzi

  4. Aguśka pisze:

    Na dłużej niż dwa tygodnie nie warto przyjeżdżac, bo zaczyna odpychać. . .
    Ja dopiero ponad rok w Irlandii ale różnice okropnie wielkie.
    Mnie zachwyca”nasze” – ” Hi, how are you? ” 😀 oraz pozytywni i uśmiechnięci kasjerzy w Lidlu, Aldim i innych sklepach którzy nigdy się nie spieszą, nie denerwują i dzielą uśmiechem! 🙂
    Kerry ma też swoje zwyczaje ❤

    Polubione przez 2 ludzi

  5. Alicja Bak pisze:

    Byłam dwa razy w Irlandii i za każdym pobytem świetnie się tam czułam.Podobały mi się przyjazne uśmiechnięte twarze nieznajome mi przecież. Sympatyczne spojrzenia, mili kierowcy miłe ekspedientki, spieszące z pomocą, i nawet to, że na każdym kroku rozumieli moją mowę. Wszystko to pozbawione dziwnych spojrzeń i podejrzliwości.Poza ty podobał mi się tamtejszy klimat i sposób życia. Mogłabym pozostawić Polskę i Grecję i żyć właśnie tam !

    Polubione przez 1 osoba

  6. Kątem Ucha pisze:

    Polacy czują odwieczną potrzebę martwienia się o coś. Może rzadziej się z tym spotykam w zachodniej części kraju, gdzie mieszkam, ale gdy mieszkałam we wschodniej martwienie się, marudzenie, narzekanie, krytyka i ciągłe niezadowolenie były na porządku dziennym. Tu żyje się jakoś łatwiej 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  7. nazakreciedrogi pisze:

    Gdybym miał napisać bloga na ten temat, to… napisałbym dokładnie to samo…. Mam identyczne spostrzeżenia. Każdorazowy wyjazd do Polski to dla mnie wyczekiwana chwila, ale czar pryska tuż po wylądowaniu. Te dziwne, sztywne, nieprzyjemne maniery straży granicznej już na lotnisku wprowadzają mnie w osłupienie i najzwyczajniej w świecie wstyd mi za to, jak witani są nie tylko rodacy, ale przede wszystkim goście, którzy lądują w naszym kraju. A później jest już tylko gorzej. Cudowne pejzaże, miejsca, kultura niestety nie przyćmią tego, co spotyka nas w relacjach międzyludzkich na ulicy, w sklepie, urzędzie a nawet kościele. Smutne….

    Polubione przez 2 ludzi

  8. mateusz joachimiak pisze:

    Przewrotnie może trochę – napiszę: Nie narzekajcie tak 😉
    Polak też człowiek, trzeba go umieć zrozumieć. Mamy spory bagaż, który ciągle jeszcze jest przekazywany nieświadomie kolejnym pokoleniom, ale myślę, że powoli się to zmienia…
    Poza tym jest – choćby tutaj – sporo Polaków, którzy zauważają problem i skutecznie mu przeciwdziałają. W Polsce też się da przyjemnie i szczęśliwie żyć. I nawet na dobre wiadomości też się miejsce znajdzie 🙂
    http://dobrewiadomosci.net.pl/

    Polubienie

  9. PiwnaKompania pisze:

    Bolesne, ale prawdziwe. Zachodziły pewne zmiany, żyło się naprawdę co raz przyjemniej z ludźmi obok, bo faktycznie co raz więcej uśmiechu, miłego słowa się pojawiało i ogólnie atmosfera nie była taka gęsta. A obecnie…gdzieś od półtorej roku 😛 poważnie jest gęściej, ferment wisi w powietrzu, choć co jako kierowcę mnie cieszy, że powoli, ale jednak uczymy się kultury na drogach. Egoizmu nadal jest sporo, ale zdarzają się już oznaki pomyślunku o innych na drodze co mnie cieszy. Wracając jednak do głównej myśli: ludzie są strasznie niecierpliwi, wiecznie spóźnieni, co tam, że często przez samych siebie, ale jednak prościej zwalić to na wszystko inne. Ktoś wspomniał w komentarzu o kasjerach w Lidlu; też zaszły zmiany, więcej się uśmiechają i są uprzejmi (w większości), ale klienci…gdy w zatłoczonym sklepie zostanie otwarta nowa kasa, lepiej się schować i odpuścić. Prędzej Cię ludzie zadepczą niż przepuszczą. Wkurza mnie to ciągła nienawiść, brak szacunku dla jakichkolwiek wartości, gdyż ,,moja prawda jest najmojsza i taka jest prawda”. Jak patrzę co się dzieje w Polsce nie jestem optymistą, ryba naprawdę psuję się od głowy, a w Polsce każdy wie gdzie się ona znajduję.

    Polubione przez 1 osoba

  10. Internetowa czytelnia pisze:

    Jeżeli będziesz następnym razem wybierać się do Polski daj znać. Może uda się spotkać i pokazać, że nie jest z ludźmi w Polsce tak źle.
    Uważacie, że od czasów Piłsudskiego ludzie to k***y? Podobno świat jest taki jak myślimy, że jest. Pomyślmy lepiej o Polsce i tubylcach. Na ponad 10 komentarzy żadnej pozytywnej opinii o rodakach.
    Nie mam takiego doświadczenia jak Wy w kontaktach z innymi narodowościami. Za granicą bywam tylko wakacyjnie. Na pewno są zachowania, które warto przenieść do Polski. Z drugiej strony zastanawia mnie co się takiego stało że polska gościnność i solidarność w odbiorze ogółu ustępuje miejsca zachowaniom, które opisujecie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Introweska pisze:

      Nie da się pokazać pozytywnych ludzi na siłę 🙂 Takie spostrzeżenia jak moje, pojawiają się naturalnie z perspektywy czasu i odległości i tak, możemy chodzić i szukać uśmiechu po Polsce i na pewno znajdziemy go sporo, jednak ciągle jest go za mało, by zmienić ogólny wizerunek kraju…

      Polubione przez 1 osoba

  11. Klaudia Raczek pisze:

    Myślę, że to wszystko rozbija się o dystans – do siebie, innych, kraju, świata – którego naprawdę nam bardzo brakuje. Do większości spraw podchodzimy zbyt poważnie, zbyt krytycznie. Przez to chyba jesteśmy ciągle rozdrażnieni, w biegu, stresie. Luzu, luzu. Trzeba się uczyć luzu. 😉

    Polubione przez 1 osoba

  12. Kwiatami Pisane pisze:

    Ooo wyprowadzam się do Irlandii 😉 żartowałam. Wiesz, mieszkam w Polsce od urodzenia i nie zauważyłam np. na lotnisku problemów, być może rzeczywiście przyzwyczaiłam się do „normalnych” zachowań. Czytając wpis i komentarze zaczęłam zastanawiać się,że rzeczywiście coś z nami jest nie tak, matka moja wiecznie sypie negatywami, trudno naprowadzić ja na pozytywne myślenie, książki motywujące to pranie mózgu. Sąsiedzi którzy się nie uśmiechają, nie mówią sobie dzień dobry. Zauważyłam jednak, że pewne rzeczy się zmieniają chociażby panie w urzędach są miłe i pomocne, urząd skarbowy nie kojarzy się już ze zwrotem „czego tu”. Myślę, że takie zachowania mają duży związek z ciągłym dążeniem za pieniądzem i stresem z tym związanym. Niestety Polska jest ciągle na dorobku. Uważam jednak, że można coś zmienić przez uświadamianie. My rodzice i szkoły powinniśmy zwrócić baczniejszą uwagę na pozytywne wychowywanie dzieci.

    Polubione przez 2 ludzi

  13. emka58 pisze:

    Kiedy w czasie stanu wojennego znalazłam się w Stanach, zatykało mnie co chwila. Ludzie na uczelni weseli, przyjaźni, na ulicy kolorowo. Polska była wtedy wyjątkowo smutnym i szarym miejscem. Dlatego uważam, że nadal nie jest tak źle, jak wtedy. Ale wyraźnie się pogarsza i bardzo mi z tego powodu smutno.

    Polubione przez 1 osoba

  14. kudlatyzbroda pisze:

    Piękne zdjęcia (bo ludzi nie widać). 🙂

    Polacy to tacy południowcy północnej europy. Gorąca krew kipi nam w żyłach. Szybko się irytujemy, wciąż gdzieś się śpieszymy, mimo że nie ma takiej potrzeby. Na ten temperament nakłada się klimat zimny, wilgotny i najczęściej bezsłoneczny. Zamiast więc być jak południowcy eksplozywni na wesoło, my kwaśniejemy. Wychodzi taka mieszanka melancholii i codziennego wkurwienia. Musimy ją zatem często rozcieńczać alkoholem, gdyż bez tego robią się wrzody na żołądku i kamienie w woreczku żółciowym.
    Oczywiście możemy zwalać na historię, na zaszłości. Mamy tak od wieków.
    Już Mickiewicz pisał:

    „Nasz naród jak lawa
    Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
    Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
    Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi…” (dziękuję Pani Profesor)

    Ale prawda jest inna.
    U nas krasnoludki nie pojawiają się z garnkiem złota.
    U nas szczają do mleka, żeby skwaśniało.

    Takie życie…

    Polubione przez 2 ludzi

  15. paulinapachla pisze:

    Kazdy kraj ma swoje ale. Mieszkam w UK i tutaj tez jest pelno minusow. Ale zawsze uderza mnie ta mentalnosc w Polsce. Tak samo jak ty- jade do Polski cala w skowronkach. Ale ledwo moja noga tam postanie, juz bywaja pierwsze zgrzyty. Cwaniactwo, naburmuszenie itp. Rodzina tez jakby inna niz kiedys. Ale tez bardzo mnie wkurza, oj jak mnie to irytuje, gdy place w sklepie gotowka. W kazdym to samo- problem z wydawaniem reszty. I niewazne, czy dam tylko 10 zl czy 50. Ostatnio placilam 17 zl, dalam 20, a pani do mnie- czy mam 2 zl! Serio?! Chyba zaczne omijac sklepy tylko gotowkowe i bede placic karta. Rozumiem raz, ale to nagminne nawet w duzych sklepach. W Taksowce na karte znowu mieli problem, ze chcialam placic karta. W UK nigdy, przez 7 lat mieszkania tutaj, nawet w najmniejszym osiedlowym sklepie, nie spotkalam sie z problemem wydawanie reszty. Oczywiscie sa rzeczy, ktore bardziej lubie w Polsce- widoki, snieg zima, mniej ludzi, troszke mniejsze tempo zycia i ze w moim miescie wszedzie mam blisko.

    Polubione przez 1 osoba

  16. mefistowy pisze:

    Mieszkam w UK i moje miasto, stłamszone przez idiotyczne rozwiązania na drogach, które mają usprawniać transport, a tylko go blokują, którzy mierzą się z głupotą urzędników, którzy żyją w stresie, bo niektóre rozwiązania są debilne i nieprzydatne też są marudni. I sami nawet tak o sobie mówią. Wszystko zależy od jakości życia. Jak dobrze się czuję to jestem wesoły, jak mnie coś zdenerwuje to jestem podirytowany, chociażby wewnętrznie.

    Polubione przez 1 osoba

  17. paulinapachla pisze:

    Ale sa tez rzeczy, ktore sie zmienily na plus. I to tez zauwazam. Nie mam problemow z przechodzeniem przez ulice, a kiedys widzialam prawie goscia na masce, jak probowal przejsc przez pasy. A teraz naprawde czesto sie zatrzymuja, to mnie zaskoczylo na plus. Druga rzecz- w UK jednak jest pelno ludzi nieuprzejmych, zwl przyjezdni. Popchna cie, a to ” przepraszam” jest jakby wymuszone albo naburmuszone. W Polsce pare razy wszedl mi ktos pod nogi albo przejsc chcial i slyszalam mile, grzeczne ” Przepraszam”.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Introweska pisze:

      Jest i tak jak mówisz:) nie wszyscy są „be” jednak według mnie spora część, dlatego mamy takie odczucia a nie inne biorąc pod uwagę ogólny wizerunek kraju. Kroczek po kroczku coś się zmienia 🙂 Szkoda tylko, że aktualna sytuacja polityczna to uwstecznia.

      Polubienie

  18. renata pisze:

    …zgadzam się z tym o czym piszesz.Nasuwa mi sie jednak refleksja…rozumiem, że tak jak wszyscy Polacy…zanim wyjechałas do Irlandii, też byłaś taka smutna i sterana życiem, bo tu…jest jak jest . To życie w Irlandii, normalne i spokojne powoduje,że człowiek- Polak zaczyna się… uśmiechać, patrzeć optymistycznie na świat, znika zawiść…a zatem każdy kto wyjedzie…ma szansę na uśmiech 😊 No chyba, że kraj opuszcza tylko wybrana kasta ludzi… szlachetnych, dobrych i zadowolonych z życia??? Wiemy,ze tsk nie jest😊 Ci co zostaja też chcieliby lepiej zarabiać, śmiać się (o uśmiech wtedy łatwiej!) może pojechać na jakieś wakacje…A co mają? Epidemie…wrogości ,tepoty i smutactwa…ktora plynie z gory wartkim strumieniem. Są jeszcze inne kwestie, bardziej psychologiczne( dot. emigracji), które powodują takie teksty jak twój,ale w nie trudno wnikac w krótkim komentarzu. Wy też przecież placicie lub zaplacicie jakas cenę za wyjazd z ojczyzny…jaka by ona nie byla. Pozdrawiam i sugeruje zmienić nastawienie do nas, mieszkających w kraju, przy kolejnej wizycie. Zapraszam do Wrocławia, tu jest więcej uśmiechu (jeszcze😊) choć powietrze…smog owale 😁

    Polubienie

  19. suzanneasme pisze:

    Ojejku, to takie smutne, że aż tak się z Panią zgadzam. Mieszkam obecnie w stolicy (studiuję) i zawsze staram się ludziom przekazać trochę uśmiechu bo gdy patrzę na nich smutnych, zmartwionych, wlepionych w smartphony, gdzie czytają o kolejnej tragedii, to aż serce mi pęka. Wiem, że to jak ludzie działają wynika w duże mierze z tego jaką energią się otaczają. Nad Polska wisi niestety chmura tej złej. Skąd się to wzięło w tym pięknym kraju? I kto sprawia, że to się nie chce zmienić a wręcz się zwiększa? Pytania bez odpowiedzi. Pozdrawiam i obiecuję, że postaram się wnieść trochę więcej optymizmu w nasz wdzięczny, lecz ponury, naród.

    Polubione przez 1 osoba

  20. A. pisze:

    Pięknie jest to napisane. My mieszkamy na Śląsku, w górniczej mieścinie, gdzie chamstwo jest na porządku dziennym. Pamiętam, jak w ciąży z córką, już po terminie, stanęłam do kasy z pierwszeństwem, aby pierwszy raz skorzystać z przywileju obsługi poza kolejką – na kasie siedział mój kolega, więc zaczęła się luźna rozmowa, a ja z brzuchem większym ode mnie samej pytam się, czy muszę mu się legitymować. Wszyscy klienci mnie przepuścili, a jedna kobieta z awanturą, jakim prawem ktoś będzie obsłużony poza kolejnością, skoro ona ma jedną kinder niespodziankę. Gdy jej powiedziałam, że dlatego, że w każdej chwili mogę zacząć rodzić, mina jej była jeszcze bardziej urodziwa. Oczywiście chwila minęła, zanim wypakowaliśmy koszyk, a ja do Adriana (kasjera) rzuciłam hasło, aby skasował panią, bo i tak muszę się wyładować, mina pani jeszcze piękniejsza ;). A mąż ogólnie pracuje w sklepie – pomimo wyższego wykształcenia, ludzie go traktują jak debila i worek treningowy. Ten brak szacunku jest aż straszny.

    Polubienie

  21. beyond the fence pisze:

    Wolę sztuczny amerykański uśmiech niż polską naturalną niechęć do wszystkich i wszystkiego. Nie mam motyli jadąc do Polski, mam stresa. Na mój naturalny i szczęśliwy uśmiech reagują wywróconymi oczyma lub wzruszeniem ramion, wtedy zastanawiam się…kto jest z innej planety, ja czy oni.

    Polubione przez 1 osoba

  22. goscwchicago pisze:

    Dobrze, że się nie zniechęciłaś i nadal regularnie wracasz.. To trochę tak jak z kacem – jak go mamy to mówimy, że już nigdy nie weźmiemy alkoholu do ust ale mija kilka dni, tygodni..i znów łykamy.. A na poważnie to coś w nas faktycznie jest takiego czego nie ma np. we wspomnianych wyżej Amerykanach..Co kraj to obyczaj..? Uśmiechu, luzu i dystansu życzę wszystkim! A długoterminowo – zmiany mentalnej obywateli RP!

    Polubione przez 1 osoba

  23. mikkeharry pisze:

    Zbigniew Stonoga miał rację. – PIS odbiera Polakom (ludziom) smak życia i dlatego tak się zachowują. Robią się agresywni bo jedni biorą sobie 500 plusy, a inni muszą na to pracować. I ci ostatni są najbardziej uciskani. Rzygać już się chce oglądając polską telewizję (TVPis), której propaganda celowo nastawia jednych Polaków (ludzi) przeciwko innym. Jest jeżdżenie po tym co było wcześniej i opluwanie tego – w telewizji jest widoczne najbardziej nachalnie to. Codziennie takie same, nudne i natarczywe informacje – bombardowanie. A sąsiadka zaczęła mi już prorokować że nie długo dojdzie do wojny domowej! I po to mamy WOT, prawie każdy może do niego wstąpić i dostać karabin, a serbscy junacy generała Ratko Mladicia, o którym świat sobie nagle ostatnio przypomniał na fali dzielenia się muzułmanami, których ten mordował, a Europa za dużo przyjęła też byli ochotnikami…. No, cóż może nie będziesz miała takiego wrażenia na wakacjach za 2-3 lata kiedy rodacy w twojej ojczyźnie będą palić sąsiadów w szopach. Całe wsie nawet :). W regionie, z którego pochodzisz….

    P.S Słyszałem też że chcą wyłączyć Facebook`a w Polsce, ale nie wiem na ile to prawda. Mocno by mnie taka opcja nie zabolała bo i tak jestem tam najczęściej zablokowany.

    MikkeHarry

    Polubienie

  24. paulinap pisze:

    Powiem Ci tak… Dawniej też idealizowałam, ale od jakichś 2-3 lat powoli przestaję.. Owszem, cieszę się, że lecę do Polski, jednak wiem, co mnie nie zaskoczy na plus. I dlatego już mam jakoś mniej tej ekscytacji. To samo z rodziną- dawniej widziałam wszystko w różowych barwach, teraz patrzę na to inaczej. Domyślam się już, jakiego zachowania mogę od nich oczekiwać… np. gdy po raz pierwszy zobaczyłam i zrozumiałam jak mama próbuje na każdym urlopie rządzić swoją już dawno dorosłą córką, czułam ciągłą irytację i złość, ale nie potrafiłam z tym jakoś walczyć. Teraz delikatnie stawiam granice i czuję się mniej spięta. Ale na początku to był szok- zrób to, zrób tamto, idź tam itp. w kółko na moim urlopie. Czułam się jak 5-letnia dziewczynka, która ma słuchać rodziców. A mam ponad 30!
    Owszem, jest dużo rzeczy, których nie lubię. Nigdy się nie mogę przyzwyczaić do tego, że nie mają drobnych w sklepach- tutaj w UK nie do pomyślenia. Co do niecierpliwości, to zauważyłam jedną rzecz-często chodzę w Polsce prywatnie do lekarzy i nawet wtedy oni są spóźnieni, nawet te 3 minuty. Niektórzy potrafią być spóźnieni nawet 1 h i więcej i wtedy zazwyczaj jako jedyna w poczekalni to komentuję, a ludzie siedzą cicho. Tutaj więc jakoś nie widać braku cierpliwości widzianej np. w sklepach albo na ulicy, nie wiem więc jak to działa. Ale tak- wiek i doświadczenie zrobiły swoje i jako już kobieta dobrze po 30. nie idealizuję tak moich pobytów, bo robiłam to przez wiele lat i się przekonałam, że to tak nie działa.
    Natomiast na plus jest to, że jednak więcej ludzi powie „przepraszam” na ulicy niż tutaj w metrze czy w pociągu. Czasem ludzie wręcz celowo cię popychają i mają to gdzieś. W Polsce jednak częściej słyszę magiczne słowa. Mój mąż jest przyzwyczajony do tego, że tutaj się mało ich stosuje, więc czasem się zapomina, co mnie wkurza. Bo ludzie nie zawsze chcą źle. No i na plus to, że jednak widzę ogromną różnicę w ustępowaniu na pasach- nie wiem, czy to kwestia kultury czy mandatów, ale nie mam problemów z przejściem przez pasy jak dawniej. Oczywiście uwaga na dwa pasy, gdy jedno auto się zatrzyma, drugie nie. Ale to zdarza się niestety wszędzie.
    Aha, co do ludzi… Fakt, że obsługa klienta w UK i te uśmiechy i luz są. Natomiast nie jest też tak kolorowo- codzienne dojazdy do pracy w Londynie, niecierpliwość i obojętność ludzi- tutaj podobnie jak w Polsce. Może dlatego, że ponad połowa ludzi w tym mieście to imigranci. I oni pewnie też swoją mentalność przywożą z kraju, w którym mieszkają….

    Polubione przez 1 osoba

  25. KaraaKedi pisze:

    Najgorsze co można zrobić innym to być dla nich miłym. Tak po porstu – jak ktos nas na przykład obtrąbi na światłach, uśmiechnąć się albo pomachać. Wywołany szok na długo zostaje w człoweku 😀 A mnie zawsze jakoś potem długo bawi ta ludzka mina nic nie rozumiejąca 😛

    Polubione przez 1 osoba

  26. I-DA pisze:

    W zasadzie mam to samo .. również mieszkam na emigracji juz 7lat i również tęsknie Za pl ale jak juz jestem w pl to gdzies tam głęboko w duszy czuje rozczarowanie czarnowidztwem, brakiem optymizmu, brakiem empatii …. i moja idylla w głowie pęka … i tak ciagle od nowa co roku….
    Przyzwyczajamy sie szybko do tego co jest Dobre ❤️
    Ja nie wiem jak to jest w Irlandii bo w UK (w sumie podobne klimaty) ale wiem jak to jest tęsknić za czymś co za Tobą juz niestety nie tęskni – to jak platoniczna miłość która wygasa ….

    Polubione przez 1 osoba

  27. moderngeishatw pisze:

    Może zdziwię poprzedników, ale ja widzę zmianę na lepsze. Zdarzają się nieprzyjemne przypadki wspomniane powyżej jednak w porównaniu do miłych gestów z jakimi się spotkałam i w Wielkopolsce i na Śląsku czy w Małopolsce, stanowiły one dość mały procent (a byłam w Polsce przez całe 2 miesiące). Wielu ludzi odwzajemniało mój uśmiech na ulicy, obsługa w sklepie miło reagowała na życzenia “Miłego dnia”, w banku kobietka z cierpliwością pomogła mi rozwiązać problem, pan na kiermaszu książek dorzucił mi 2 w prezencie widząc jaką ilość biorę. Także kochani, nie jest chyba aż tak tragicznie 🙂 Myślę, że to bardziej kwestia do czego przywiązujemy bardziej uwagę: zdarzenia przyjemne traktujemy jako “tak powinno być”, zatem neutralnie i szybko ulatują z pamięci; o tych niemiłych pamiętamy dłużej i jak mniemam stąd gorsze wrażenie ogólne 😉 Prawda, zagranicą często tej uprzejmości jest jeszcze więcej, ale u nas też nie wszyscy to gbury z żyłką na skroni, która zaraz pęknie i lwią zmarszczką “wkur***nia” na czole 😉 Gdzieś ta zawiść, pesymizm i marudzenie są, ale czy ja wiem czy tak wiele więcej niż w innych krajach? Mnie na przykład często denerwuje wymuszona uprzejmość w UK czy na Tajwanie, bo nierzadko gdy tylko się odwrócimy “szydło wychodzi z worka” ;)) Dlatego często wolę polską “szorstką” prawdę niż sztuczne mizdrzenie – choć może za krótko jestem na emigracji (4 lata) 😉

    Polubienie

  28. beatevivere pisze:

    Żadnym innym cytatem nie dałoby się lepiej określić tego kraju i ludzi. Tutaj człowiek nie potrafi cieszyć się z tego co ma tylko skupia się na brakach, nie potrafi reagować na to, jak koś jest miły. Miałam kilka razy takie sytuacje, że uśmiechałam się do kogoś nieznajomego i reakcja była taka, że albo jeszcze bardziej krzywe spojrzenia albo wyciąganie lusterka, żeby sprawdzić dlaczego się śmieję, co jest nie tak…

    Polubienie

  29. nameless pisze:

    Byłem w UK przez 1,5 roku. Najpierw tęskniłem za polską. Wróciłem. Tęskniłem za UK. Przez 3 lata co najmniej gadałem głównie o UK (oczywiście w pozytywach gadałem o UK które mi się teoretycznie nie podobało…). Teraz tęsknię za słońcem i ciepłymi krajami. Może być wiecznym turystą a co tam, bo czy koniecznie trzeba zapuszczać korzenie w jakimś bagnie? 🙂 Uśmiechanie się w Polsce z reguły odpada. Uśmiechasz się więc na pewno coś paliłeś lub brałeś. Nie? To na pewno zrobiłeś coś złego. Nie? To znaczy że jest Ci dobrze. Czyli jest Ci lepiej niż wszystkim dokoła. Więc trzeba to zmienić… W Polsce generalnie trzeba biadolić i marudzić i narzekać ewentualnie milczeć i wysłuchiwać jak inni to robią. Chyba znałem tylko jednego człowieka (w Polsce) który nie marudził. Był milionerem. Pytanie, czy był milionerem bo nie marudził, czy nie marudził bo był milionerem? 🙂

    Polubione przez 2 ludzi

  30. przemex pisze:

    Pytanie tylko jak być wesoły, uśmiechnięty, szczęśliwy w kraju pełnym smutnych i nieszczęśliwych ludzi. Żyjąc w takim otoczeniu człowiek siłą rzeczy musi być taki sam jak reszta. W przeciwnym wypadku po takiej wyróżniającej się osobie jest pojazd jak po psie.

    Polubienie

  31. przemex pisze:

    Polska jest smutnym krajem z kilku powodów.

    Raz, impakt katolicyzmu na Slowianszczyzne.
    Głównym elementem katolicyzmu jest kult cierpienia, ubóstwa, umartwiania, potepianie życia doczesnego, słabości, posłuszeństwa, poddanstwa, strachu, adoracja krzyża i zakatrupionego nieboszczyka wiszacego na nim, pełne cierpienia modlitwy, pieśni i obrazy, itp. Nigdzie na świecie katolicyzm nie wywarł takiego wpływu jak w Polsce.

    I dwa, chora polityka historyczna, kult przegranych spraw, powstańczych klęsk, przegranych wojen, represji, kult mitów typu Polska chrystusem narodów czy Polska przedmurzem chrześcijaństwa.

    Te dwa czynniki mają realny wpływ na psychikę Polaków. Ta umyslowosc jest przekazywana z pokolenia na pokolenie po przez wychowanie.

    Nie dziwota, że Polacy to naród ludzi smutnych, kiedy wokół panuje wręcz kult śmierci.

    Jedynym rozwiązaniem jest po prostu nie socjalizowanie się z tymi ludźmi, wręcz izolacja od tego społeczeństwa, inaczej automatycznie czy tego chcemy czy nie udziela się ich sposób bycia.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do nameless Anuluj pisanie odpowiedzi