Materialnie

Niesamowity człowiek, którego książkę własnie czytam – Eckhart Tolle, ma niebanalne podejście do życia i świadomości istnienia. Jego książka o potędze teraźniejszości daje dużo do myślenia, nasuwa refleksję nad sprawami oczywistymi, jednak „zmiatanymi pod dywan” naszej codzienności.

Nie będę tu robić recenzji książki, mogę ją jedynie polecić zainteresowanym. Poruszę jednak kilka aspektów, które Eckhart tłumaczy skrupulatnie i przejrzyście w wyżej wymienionej książce.

Gromadzenie rzeczy, materialność – czy posiadanie większej liczby przedmiotów daje nam szczęście?

Żyjąc w czasach, gdzie konsumpcjonizm jest już prawie religią i sposobem na wszystko, zatracamy granicę pomiędzy wiedzą o tym, co jest nam do życia konieczne, a co jest jedynie kaprysem i wymysłem naszego ego, które < de facto >nie jest nami, a jedynie naszym wyobrażeniem o nas! Dookoła pełno towarów i usług, coraz tańszych i coraz marniejszych jakościowo – oznacza to jednak, że wielu z nas może sobie pozwolić na duże zakupy czy to żywności, odzieży czy też wielu innych, bo zwyczajnie jest nas stać na więcej. Wypełniając w marketach swoje koszyki z żywnością, nie kalkulujemy jak wiele z tej żywności kupujemy bez potrzeby, bo akurat robimy zakupy „na głodnego”, bo super okazja, bo się przyda..a kilka dni po zakupach, produkty rzekomo niezbędne lądują w koszu, dokładając się do statystyk masowego marnowania żywności. Podobnie jest z odzieżą, gadżetami i wszystkim, na czym spoczywa iluzoryczny obowiązek dawania nam poczucia zadowolenia i sytości. Owszem, pełne żołądki, ładne przyodzienie i przytulne lokum, wywołują coś w rodzaju dobrego samopoczucia, i bardzo dobrze! Nie ma w tym nic złego. O ile nie przesadzamy z kreowaniem nowych potrzeb, przyodzienie, lokum i pełny żołądek sprawią, że poczujemy się zadowoleni i bezpieczni, wszystko co powstanie ponad to, będzie tylko chwilową satysfakcją, po której potrzeby będą coraz to nowsze i większe. Studnia bez dna…Nie to co posiadamy czyni nas ludźmi szczęśliwymi, a to kim jesteśmy. Im dalej oddalamy się od siebie samych, tym bardziej szukamy zadowolenia w przedmiotach i posiadaniu, co w efekcie sprawia, że te przedmioty przejmują kontrolę nad naszym życiem, uzależniamy się nie od przedmiotów a od chęci posiadania! Zgubne uczucie… 

Pozwalamy by to co posiadamy określało kim jesteśmy zapominając, że taki konsumpcyjny styl, który w naszych wyobrażeniach ma nam dać szczęście, prowadzi tak naprawdę do pogłębiającej się pustki, której nigdy nie uda się zapełnić. Pomyślcie o tym kupując jutro kolejną torebkę lub entą już dekorację do domu.

Introweska

 

47 myśli w temacie “Materialnie

  1. Gapcio pisze:

    Zgadzam się z tezą,że zamożni kupują,a potem bezmyślnie marnują część tych zakupów.Zgadzam się z twierdzeniem,że nie to,co posiadamy,czyni nas lepszymi.Myślałem o tym wielokrotnie.Jest jeden ważny aspekt tego zjawiska.
    Kupując,ulegając konsumpcjonizmowi nie tylko bogacimy producentów,ale pozwalamy pracownikom godnie zarabiać na życie.Zatem róbmy wszystko z rozsądkiem,bez zbędnych ideologii,w zgodzie ze sobą,ale bez wypełniania śmietników.

    Polubione przez 4 ludzi

    1. Introweska pisze:

      Co do godnego zarabiania na życie, polecam poczytać o traktowaniu pracowników wielkich firm, które produkują swoje dobra w krajach trzeciego świata, a później sprzedają w krajach rozwiniętych…Nie ma to nic wspólnego z godnością. Kupujemy taniej, bo oni tam taniej (prawie za darmo) produkują towary w spartańskich warunkach pracy.

      Polubienie

      1. Gapcio pisze:

        Swietnie! To na znak protestu nie kupujmy,wyzyskiwacze nie bedą produkować … Ja nie twierdzę,że tak nie jest jak mówisz. Nie twierdzę rownież,że kupując taniej świadomie przykładamy rękę do wyzysku. Mam również świadomość,że w większości przypadków są to towary marnej jakości,często nikomu niepotrzebne. Ale zarówno po tej,jak i tamtej stronie są ludzie biedni. I tu,tych nie stać by kupić drogo,a tam,tamtych nie stać by być bez pracy. Pytanie brzmi co możemy zrobić dla jednych i drugich? Pozdrawiam 🙂

        Polubione przez 1 osoba

    2. kirylucki pisze:

      Gapcio masz sporo racji. To, że mamy i chcemy za dużo jest bezsprzeczne. Uważam, że wyzysk obciąża głównie sumienia właścicieli, niż nas. Po drugie, dla ludzi Południa te gówniane pieniądze są jedynym źródłem dochodu.

      Polubienie

      1. Introweska pisze:

        Wybacz, ale myśląc w taki sposób jesteś współtwórcą problemu. Godzić się na ich wyzysk bez próby zmiany mentalności, bo tym z „południa” tak jest dobrze. A może było by im lepiej gdyby bogate koncerny płaciły im więcej? Może gdy skupili byśmy się na jakości a nie ilości te wielkie firmy produkowały by mniej a solidniej? Pytania na które każdy z osobna ma inną odpowiedz. Akceptowanie polityki producentów zarabiających miliardy, sprawia że niemal cofamy się w czasie, znów jest NIEWOLNIK i znów jest PAN. Czy w takim systemie możemy mówić że wykorzystywanie ludzi jest ok, bo nam potrzeba niepotrzebnych przedmiotów? Zawsze wydaje nam się że sprawa dotyczy kogoś, że my nie mamy z tym nic wspólnego, że Świata nie zbawimy – a to od jednostek zaczynają się zmiany! Bierna postawa jest godzeniem się na bycie PANEM. A to świadczy o ubogiej empatii i przerośniętym ego.

        Polubione przez 1 osoba

      2. kirylucki pisze:

        Szybko ze mnie zrobiłaś demona, współodpowiedzialnego za zło świata.
        Gdyby głębiej pogrzebać (niewolnictwo, kolonializm, wojny itd) to można dojść do wniosku, że cały zachodni świat jest zbudowany na krzywdzie. A taka teza, czyni wszystkich współodpowiedzialnymi krzywd.

        Niesprawiedliwa płaca pozwala tym ludziom na przetrwanie. Oczywiście, zarobki uwłaczają ich godności. Jednak ostatecznie to nie ja jestem odpowiedzialny za płace tych ludzi, dlatego napisałem, że winę ponoszą rady zarządzające firm, które w gonitwie za zyskiem rezygnują z etyki i płacą im zbyt mało.

        Tezy, które stawiasz są trafne. Komentarzem chciałem, tylko pokazać, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.

        Ciężko jest się uwolnić od konsumpcji. Napomykałem o tym w tekście z podróży: https://kirylucki.wordpress.com/2015/12/11/kartka-z-pamietnika-masowego-turysty/

        Polubienie

      3. Introweska pisze:

        Nie było moim celem zrobienie z Ciebie demona, demonizuje raczej całe społeczeństwo. Tak, cały zachodni świat jest zbudowany na krzywdzie i tak, wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni! Problemem jest fakt wykorzystywania ludzi, a MEGA problemem jest fakt naszego przyzwolenia i obojętności wobec tego. Przysłaniamy kraje trzeciego Świata różową kurtynką, by nie widzieć co się tam dzieje, by nie musieć reagować…Przecież nic się nie da zrobić…A wystarczy choćby brak wsparcia dla wielkich firm takich jak Nestle, Zara itp.

        Polubienie

      4. kirylucki pisze:

        Narzekanie na konsumpcje jest dość powszechne, sam pracuję nad tekstem o tym zjawisku, zatem nie jesteśmy obojętni. Problemem jest uwolnienie się od tego, a sprawa jest starsza niż my sami, więc zjawisko zakorzeniło się w społeczeństwie. To jest faktycznie problem i fajnie, że go podjęłaś.

        Polubione przez 1 osoba

  2. lauretkasretka pisze:

    Niestety przez pewien moment mojego życia miałam tak samo, ale na szczęście wybudzam się z tego letargu. Problem tkwi w tym, że społeczeństwo wymaga od nas abyśmy posiadali wiele, bo to wyznacznik naszej „pozycji” w świecie. Bzdura. Z każdym rokiem mam coraz mniej, a podróżuje coraz więcej. Ludzie chyba otwierają oczy, ponieważ zaczęli dostrzegać pozytywy takiego podejścia 🙂

    Polubienie

  3. mefistowy pisze:

    Zależy jak na to spojrzeć. Fakt, jedzenia nie ma co kupować nadmiar (chyba, że chce się mrozić), bo się zmarnuje, ale kupienie książek to chyba nic złego. Zawsze można ją przeczytać później. Grunt to nie wpaść w nałóg kupowania rzeczy dwa razy, bo się kupi, zapomni i kupi znowu, bo promocja/przyda się.

    Polubienie

      1. Jukka Sarasti pisze:

        Chyba trochę za bardzo serio podchodzę to tego, choć z braku miejsca kupuję głownie e- i audiobooki. O ile na słuchanie mam zawsze czas (ot, uroki bycia gospodynią domową), o tyle z czytaniem coraz gorzej… Ale staram się, staram…
        I przez Ciebie widzę, że kolejna książka ustawiła się na półce: do przeczytania.

        Polubione przez 1 osoba

  4. 5000lib pisze:

    Tolle to jeden z mistyków chrześcijańskich, lektura jego książek jeszcze przede mną sączę jedną dotyczącą świadomego życia od pewnego czasu, bodaj od miesiąca. Lektury o tej tematyce kiedyś mnie pochłaniały, teraz. Ochłonęłam. Dobieram ostrożnie. Gdy czytałam Annapurnę, Górę kobiet, przyznam, że skojarzyło mi się z Tobą. Ciekawe, co powiedziałabyś po jej przeczytaniu, pomyślałam sobie. Na temat Tolle, się nie wypowiem, gdyż nie mam w zwyczaju dykutować o nieprzeczytanych książkach, ale dziesięć lat temu była to książka modna.

    Polubienie

    1. Introweska pisze:

      Nie jestem pewna czy myślimy o tym samym autorze. Eckhart Tolle nie jest raczej związany z żadną religią…opisuje w swoich książkach interpretacje sytuacji w poszczególnych wierzeniach, jednak sam jest wierny chyba tylko sobie:) i to w nim cenię najbardziej. Mogę zapytać dlaczego „Annapurna, góra kobiet” skojarzyła Ci się ze mną?

      Polubione przez 1 osoba

      1. 5000lib pisze:

        Myślę, że jednak piszemy o tym samym człowieku, z tym, że ja błędnie się wyraziłam, zbyt skrótowo. Napiszę, więc inaczej E.T został zaakceptowany przez kościół katolicki/ chrześcijaństwo. Tak jak Ignacy zaadaptował medytacje, tworząc rekolekcje ingacjańskie. (Ruch w drugą stronę). To tak bardzo skrótowo. Mam nadzieję, że udało mi się wyrazić jaśniej (to oczywiście nie stoi w sprzeczności o tym, o czym piszesz). Annapurna. Nie wiem, jakoś tak pomyślało mi się ciepło o Tobie. Pewnie ze względu na tematykę, może ze względu na to, że kiedyś (nie tak dawno znowu) rozmawiałyśmy o książkach? A już na pewno ze względu na poziomy treści w książce. Różnorodności narracji/ liderstwa. Proces zmiany. Tak myślę. Mogę się oczywiście mylić, co nie zmienia faktu, że pomyślałam, że podrzucę Ci tytuł. Może skorzystasz. A może już czytałaś. :-).

        Polubione przez 1 osoba

      2. 5000lib pisze:

        Moim zdaniem jest warta przeczytania. A nawet posiadania, ale to moje prywatne zdanie, może przed zażyciem warto skonsultować się z lekarzem bądź farmaceutą? Jeśli Cię zachęciłam, to mi miło. Lubię dzielić się wiedzą i dobrymi książkami/ muzyką. Jeśli skorzystasz, super. Kiedyś ktoś też mi proponował książki, i dalej lubię się wymieniać inspiracjami/ wrażeniami. Stąd idea klubu.:-). Wiem, że Annapurna była do kupienia za 12 bądź 14 zł. W wersji cyfrowej. Nie wiem, czy używasz czytnika.

        Polubienie

      3. 5000lib pisze:

        Myślę, że czytnik to doskonałe rozwiązanie jeśli ktoś/ia często podróżuje. I nie tylko jeśli chodzi o oszczędzanie drzew, ale również własnego zdrowia. I nie trzeba wydawać majątku (przecież nie trzeba nabywać Kindle’a). Żeby nie było, ja się nie tak dawno przekonałam do tego rozwiązania, po czterech latach dyskusji. Rozważań i przyglądania się rynkowi (książki).

        Polubione przez 1 osoba

  5. kolejnyblogwinternecie pisze:

    Oj tak. Jest w tym dużo racji, że jest dużo ludzi, którzy mają pieniędzy sporo i nadal im mało kupując coraz więcej nowszych ciuchów, konsol, tonami jedzenie, które potem się psuje i trzeba je wyrzucić… Bo po prostu czegoś im brakuje w życiu lub ewentualnie nie potrafią docenić swoich bliskich, domu, tego że są zdrowi oraz nie mają żadnych chorób poważnych itp. Z drugiej strony zaś są ludzie nie mający nic, którzy muszą mieszkać na ulicy. W takim świecie żyjemy.

    Tak czy siak to osobiście nie mam specjalnie dużo ubrań w szafie, a jak są jakieś koszulki, spodnie, cokolwiek za małe to oddaje dla biednych rodzin, chociaż sam nie żyję w specjalnie bogatej, gdyż tylko ehm.. ojciec pracuje. Identycznie na zakupach. Kupuję tylko to na co mam chęć, jednak też zdarza mi się momentami trochę droższych żywieniowych produktów kupić, ale nie robię tego na każdych zakupach, jedynie jak mówiłem czasami. Dlatego książkę dodaje do listy „must have” : ) Spora lista tych tytułów do kupienia/wypożyczenia jest.

    Odnośnie książek. Aktualnie czytam jedną Pana Olivera Sacksa, która ma tytuł ”Antropolog na Marsie”. Opowiada historię 7 pacjentów z różnymi chorobami. Motywuje, daje do myślenia, również pokazuje aby doceniać do to co się ma. Generalnie z tego co widziałem inne jego tytuły też są doceniane, także polecam ;]

    Polubione przez 1 osoba

  6. Małgosia Okołów pisze:

    Ja również dodaję do listy „Do przeczytania”, bo właśnie te same spostrzeżenia mnie ostatnio trapią. Paradoksalnie zaobserwowałam u siebie jeszcze inne zjawisko – jako że ostatnio coraz częściej mam okazję „czekać na przelew”, w tych ostatnich kilku dniach, wydaję więcej pieniędzy (paradoksalnie, bo przecież ich nie mam) na drobne uciechy w super markecie, na bluzkę z przeceny, nagle zaczynają mi się podobać też ubrania z supermarketu i cieszy mnie nawet nowy płyn do płukania, byle by tylko kupić coś, co poprawi mi nastrój i pozwoli na chwilę zapomnieć, że czekam na godziwą zapłatę mojej pracy, a lekiem na to wszystko jest oczywiście konsumpcjonizm. I kupuję te pierdoły, bo się przyda, bo tych kilkanaście złotych to nie dużo.

    Polubione przez 1 osoba

  7. Maciejakwwierszu pisze:

    Jeszcze bardziej niż Potęgę teraźniejszości,polecić mogę „Potęgę teraźniejszości w praktyce”, jak chłonąłem tę książkę (bo to co robiliśmy ze sobą, niewiele miało wspólnego z czytaniem) to.. z resztą sama spróbuj. sami spróbujcie 🙂

    Polubienie

  8. PsychologiaPodwórkowa pisze:

    Czytałam książki tego autora, każda coś wniosła w moje myślenie o otaczającym mnie świecie.
    A odnośnie nadmiernego nabywania dóbr. Byłam ostatnio na wyjeździe i widziałam ile jedzenia się marnuje, do worka z odpadami zostało wyrzucone chyba z pół lodówki mięsa, makaronów, serów, serków, parówek, owoców i warzyw…

    Dramat, przerażenie. Nie wspomnę już o specyfice mycia naczyń czy zębów przez niektórych : szorujesz paszczę/ namydlasz talerz, a w tym czasie woda się leje i leje… byłam biczowana wzrokiem jak ganiłam za to, ale może coś w nich pozostanie na przyszłość w danej kwestii 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  9. Arcydzielna pisze:

    Mam wrażenie, że w Pl jeszcze nie jest tak źle -chociaż coraz gorzej- z tym marnowaniem jedzenia. Najgorsze ze tutaj nic nie wolno, trzeba wyrzucic cos co jeszcze nadaje sie do jedzenia. Będąc w Barcelonie dosłownie jadłam ze śmietnika najlepsze papaje w moim życiu, bo codziennie rano pracownicy marketu zostawiali ładnie ułożone w skrzyniach dla chętnych-i nie tylko owoce! To co się dzieje jest wyborem ludzi idacych za współczenym marketingiem. Już nie wspominając o górach śmieci… Jeszcze nie mi się nie zdażyło kupić jedzenia „bo może sie przyda- fajne”, ale książka kusząca, poszukam w bibliotece 😉

    Polubione przez 1 osoba

  10. moderngeishatw pisze:

    Może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale mam wrażenie, że osoby, które kupują ponad stan próbują w jakiś sposób załatać dziury w swojej niskiej samoocenie. Wydaje im się, że to pomoże, bo inni zaczną ich wtedy podziwiać, a tu psikus – często nic się nie zmienia i tak jak pisałaś wpadamy w młyn: więcej, więcej, więcej! Nie wspominając już o fragmencie gdzie wspomniałaś, że te rzeczy są tylko wyobrażeniem o nas, nie nami. Bardzo prawdziwe i szybkie do sprawdzenia. Wystarczy się przyjrzeć osobom, które dobrze znamy i ich kontom na FB. Obraz z internetu prezentujący uśmiechnięte po wczasach twarze często odbiega od problemów z jakimi się męczą w życiu co nie?

    Polubione przez 1 osoba

  11. bdlz pisze:

    „Nie to co posiadamy czyni nas ludźmi szczęśliwymi, a to kim jesteśmy” – oba elementy mogą czynić człowieka szczęśliwym. Problem w tym, że pierwszy potrafi często czynić nieszczęśliwym, bo człowiek nie umie się nim cieszyć (i przez to potrafi dostać się konsumpcji w ogóle).

    Przychodzi mi tu na myśl PRL, kiedy posiadanie potrafiło czynić szczęśliwym przez małą dostępność wielu towarów. Po wiele z nich trzeba było stać w długich kolejkach, więc każdy, kto wreszcie dostał upragnioną rzecz umiał ją jednocześnie docenić, uszanować – wiedział, ile czasu i wysiłku musiał włożyć w dostanie jej. Dziś wiele dóbr jest dostępnych licznie i nie każdy zna ich deficyt zza komuny (nie umie odnieść go do dzisiejszej ich dostępności), więc i szacunek do posiadanego zanikł.

    Poza tym ten szacunek wiąże się z ceną. Coś drogiego człowiek umie często docenić bardziej niż tanie, zwłaszcza przez wyższą jakość tego (choć też nie zawsze) i mniejszą ilość posiadaczy, bo nie każdy może sobie na to pozwolić. A tanie, które jest powszechne i pospolite nie wzbudza już takiego szacunku, bo może to mieć każdy. Jak się jedna tania rzecz zepsuje to można zawsze bez żalu wyrzucić ją i kupić kolejną.

    Żeby posiadane dawało szczęście, wystarczy więc cieszyć się tym bez względu na dostępność i cenę tego. Ot, np. marchewką – prostym i z pozoru głupim warzywem, które jest tanie, ale które fajnie smakuje choćby schrupane na surowo.

    Polubione przez 1 osoba

  12. notsodesperatehousewives pisze:

    Kolejny świetny post w Twoim wydaniu. I coraz popularniejszy temat, na szczęście. … Sama wiem jak to jest paść ofiarą konsumpcjonizmu. Na szczęście mam to za sobą . Teraz praca nad sobą , Pozbywanie się masy rzeczy ( nawet 2 posty o tym napisałam 😅) i zmienianie nastawienia. Czasem trudne, ale dające powera doświadczenie.
    Mocno pozdrawiam, Linda

    Polubione przez 1 osoba

  13. terazjestem pisze:

    Wspomnijmy, że pan Tolle był człowiekiem o totalnej depresji, nazywał swój żywot marnym. Mówił, że wciągnął go jakiś wir energetyczny i wypluł na nowo ale już bez ograniczeń Ego. Teraz wypełnia go tylko Miłość a za głoszone przez Niego prawdy jestem panu Tolle ogromnie wdzięczna. Niesamowity przekaz, niesamowity człowiek, niesamowita przemiana świadomości.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz